Wracałam z
Kat do domu, kiedy po drodze spotkałyśmy Fabregasa. Postanowiliśmy, że we trójkę udamy się do
jego ulubionej kawiarenki. Zajęliśmy miejsca najmniej rzucające się w oczy i
zamówiliśmy po czekoladzie, od której osobiście jestem uzależniona. Cesc widział
trochę zmartwioną minę Kat, więc spytał się o co chodzi.
- Ramsey
dopadł ją w gabinecie – nim się zdążyłam zamknąć, przyjaciółka spojrzała się na
mnie, jakby chciała mnie zabić.
- Dziękuję
ci bardzo – powiedziała ironicznie.
-
Przepraszam – wyszeptałam do niej, lecz to chyba nic nie zdziałało. Twarz Cesca
przybrała kolor purpury ze wściekłości.
- No ja go
chyba zabije! – wysyczał, ściskając pięści.
Udało nam
się go trochę uspokoić, ale nie ręczę za to, co zrobi jak spotka Aarona na
boisku. Nagle koło nas pojawił się uśmiechnięty David. Nie mam pojęcia skąd się
tu wziął, ale Kat momentalnie rozpromieniała, kiedy ją pocałował. Taka to ma
dobrze. Dopiłam swoją czekoladę i dałam znać Cescowi, że czas na nas. Chciałam
zakochanych zostawić sam na sam. Fabregas doskonale wszystko „przeczytał” i
oboje szybko zniknęliśmy z horyzontu.
Kiedy szliśmy w stronę domu Pedritta, spytał się mnie, czy jest wszystko
w porządku. Nic nie jest!
- Tak –
odparłam chyba dość przekonywującym tonem, lecz Cesc nie dał się zwieść.
- Zawsze jak
odpowiadasz zdawkowo, to kłamiesz. Znam cię – spojrzał na mnie, a ja tylko
westchnęłam. Jak on mnie dobrze zna!
- No dobrze.
Chodzi o Sergia. Chciałam wywrzeć na nim presje, by się w końcu zdecydował co z
nami. Kiedy odpowiedział, że nie wie, to po prostu wyrzuciłam go za drzwi.
Dałam mu się omamić i tak o to się skończyło. Wystarczy?
Nic się nie
odezwał tylko mnie mocno przytulił. Tego mi brakowało.
Następnego
ranka kiedy byłam przytulona do swoich poduszek, do mojego pokoju wparowała jak
ekspres moja kochana przyjaciółka
- Wstawaj
Gabi! – krzyczała mi nad uchem. Miałam ochotę ją normalnie udusić. Spojrzałam na nią zaspana, pytając się co
jest tak ważne i niecierpiące zwłoki.
- Będę jutro
na meczu! Będę siedziała ze sztabem medycznym przy ławce rezerw! – mówiła jak
nakręcona.
- I to było
tak ważne? – spojrzałam na nią zblazowana. Na głowę upadła. Przytaknęła a ja
tylko westchnęłam.
-
Powiedziałaś, to teraz wypad z mojego pokoju – uderzyłam ją poduszką, co miało
przyspieszyć jej opuszczenie pomieszczenia, lecz ona ani drgnęła. Przykryłam
głowę poduszkami i przymknęłam powieki. Nie miałam ochoty nigdzie wstawać ani
się z nikim cieszyć. Było mi źle i to z wyłącznie mojej winy. Nagle poczułam jak ktoś schodzi z mojego
łóżka. Kat sobie odpuściła, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Jakbym
wiedziała, że tak będziesz cierpieć przez Busquetsa, nigdy bym was ze sobą nie
poznała. Jesteś nie do zniesienia – powiedziała i zamknęła za sobą drzwi.
Świetnie,
dołuj dalej. Dobrze ci idzie.
Wyszłam spod
kołdry i zaczęłam się ubierać. Musiałam odetchnąć. Szybko się umyłam i lekko
podmalowałam, by nie straszyć na ulicy ludzi.
Wyszłam tak,
że nikt nawet nie słyszał.. Skierowałam się w kompletnie nieznanym
mi kierunku. Musiałam odreagować. Przydałaby mi się plaża.
Po jakimś
godzinnym błądzeniu po uliczkach, dotarłam do piaszczystej plaży. Wzięłam
głęboki oddech i uśmiechnęłam się sama do siebie. Usiadłam i zaczęłam
przesypywać piasek z ręki do ręki, myśląc co by było gdybym została w Londynie?
Co by było gdybym nie poznała Sergia?
Kat
powiedziała mi, że się zmieniłam. Zgadzam się. Sama się z sobą źle czuje, ale
to nie do końca chyba moja wina. Nawet
nie wiem, kiedy na moich policzkach pojawiły się łzy.
Siedziałem w domu i oglądałem jakiś mecz. Nawet
nie wiem kto grał przeciwko komu. Myślałem o Gabrieli i o tym co jej
powiedziałem. Zraniło ją to bardzo, ale nie będę robił czegoś wbrew sobie.
Minęły raptem dwa dni odkąd jej nie widzę,
ale teraz bardzo mi jej brakuje. Chciałbym znowu ją pocałować. Chciałbym by
była przy mnie, ale nie chcę się wiązać. Zgorszyłem się przez te dziewczyny, z
którymi byłem w związku i to tylko pogorszyło wszystko. Nagle rozdzwonił się
mój telefon. Od niechcenia wyjąłem go ze swojej kieszeni i odebrałem.
- Halo? – powiedziałem.
- Jest u ciebie Gabi?- usłyszałem głos
Katheriny.
- Nie, nie ma jej, a co się stało?
- Wyszła nie wiadomo kiedy, nie wiadomo
gdzie. Nie odbiera telefonu i się martwię. Nie zna Barcelony…
- Zaraz pojadę jej poszukać – odparłem i
szybko wstałem z kanapy, rozłączając się. Wziąłem kluczyki z komody w
przedpokoju i wyszedłem.
_________
no to macie chwilę grozy ^^
Jak Wam się podobał wczorajszy mecz Barcelony z ślimakożercami?<PSG xD>
Ja osobiście nic nie widziałam, bo miałam takie lagi, że głowa mała!
Pozdrawiam i przepraszam za jednodniowe opóźnienie, ale dopiero dzisiaj weszłam na kompa, bo tak to miałam kuzynkę na głowie : *
Rozdział jak zawsze piękny :* Biedna Gabi, że tak musi przez niego cierpieć ;(
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdzialik ;)
Świetny rozdział ;> ale by były jaja jakby Cesc pobił Ramseya ^^ A Sergio niech znajdzie Gabi i niech się pogodzą. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje e Gabi i Sergio się pogodzą do następnego :)
OdpowiedzUsuńCoś mi mówi, że pogodzą się przez tą 'ucieczke' i zamieszkaja koncu razem. Uwielbiam gabi i sergia <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3 czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńAwww, czuję, że w następnym odcinku będzie bardzo romantycznie i szczęśliwie <3 <3
OdpowiedzUsuńA więc z niecierpliwością na niego czekam. Pozdrawiam :*
xxxbarcaxxx [always-and-forever-barcelona.blogspot.com]
Cudowny rozdział, jak wszystkie zresztą! Tak jak wszystkie dziewczyny, powiem, ze bardzo współczuję Gabi, ale liczę na happy end. Czekam na kolejny, pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Sergio ją odnajdzie i na spokojnie porozmawiają :) Czekam na nowość!
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na ostatni, 10 rozdział http://estar-conmigo.blogspot.com/. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń