sobota, 20 kwietnia 2013

22. Travel

   Byliśmy w trasie od szóstej rano. Po prawie ośmiu godzinach jazdy w końcu David zaparkował na podjeździe ładnego i dużego domu. Gdy tylko wysiedliśmy z samochodu, w progu stanęła niska niewysoka, tęgawa brunetka.
   - Babcia! – krzyknęły dziewczynki i od razu pobiegły w jej stronę.
   - Moje dwie wnusie kochane! – zawołała kobieta, a David się zaśmiał. Objął mnie ramieniem i po prowadził mnie właśnie w kierunku jego mamy i córek. Za chwilę miałam poznać jego rodziców. Stres!
   - Cześć mamo. – podszedł do niej i ucałował w policzek.
   - Witaj synku. – uśmiechnęła się szeroko. – To pewnie Kathy, dziewczyna o której tak wiele słyszałam? – spojrzała na mnie. – Dorita Sanchez, cieszę się, że w końcu mogę zobaczyć wybrankę syna. – wyciągnęła dłoń w moją stronę.
   - Katherina Rodriguez, mi też miło panią poznać. – przedstawiłam się i uścisnęłam jej dłoń z uśmiechem.
   - Zapraszam, wchodźcie do środka. – powiedziała, a dziewczynki chwyciły ją za obie dłonie i weszły z nią w głąb domu. David przepuścił mnie pierwszą. Podążyłam za panią domu i dziewczynkami. Po chwili w korytarzu pojawił się i starszy mężczyzna, z czarnymi włosami przesianymi siwymi. – Jose, mówiłam, że ten rok jest wyjątkowy, rozwód, dwa śluby no i nowa miłość. naszych dzieci. – uśmiechała się matka Davida.
   - I ja się z tego powodu bardzo cieszę. – odrzekł pan Villa. – Jose Manuel Villa. – podał mi dłoń. Przedstawiłam się i ją uścisnęłam. Wedy do domu dosłownie wpadła młoda, drobna brunetka wraz z wysokim i dobrze zbudowanym chłopakiem. To była młodsza siostra mojego lubego, przyszła panna młoda ze swoim narzeczonym. Poznałyśmy się, a zaraz po tym Elsa w całości oddała się w zabawę ze swoimi bratanicami.
   - A tak właściwie to kiedy dojadą Aida z Adamem? – zapytała pani Dorita.
   - Przylecą jutro rano samolotem. Adam miał kłopoty z urlopem i dziś jeszcze pracuje. – odpowiedział David, śmiejąc się z widoku swojej siostry i córek, które dosłownie wchodziły jej na głowę.

  Uwielbiam rodzinę Davida. Wszyscy przyjęli mnie z otwartymi ramionami, są mili i traktują mnie jakbym już należała do ich rodziny.
Następnego dnia, od rana w domu, było dosłownie jak w ulu. Wielkie zamieszanie. David pojechał po znajomą panny młodej, która miała zająć się jej makijażem i fryzurą, Dorita zajmowała łazienkę, a Adam i Jose siedzieli z Zaidą i Olayą. A w tym momencie ja i Aida byłyśmy ciągnięte przez Elsę na górę. Obie nie wiedziałyśmy o co chodzi. Weszłyśmy za nią do jej pokoju. Ona usiadła przy swojej toaletce, a my naprzeciw niej.
   - Dziewczyny ratujcie. – zajęczała.
   - Siostra, co się stało? – zapytała przestraszona Aida.
   - No, bo co jeżeli po ślubie już nie będzie tak samo? Może to uczucie wygaśnie? Może tak naprawdę nie jesteśmy sobie przeznaczeni? – nawijała, a gdy skończyła obie z Aidą spojrzałyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem.
   - Wątpliwości? – zapytałam rozbawiona.
   - Też mi się tak wydaje. – zaśmiała się starsza z sióstr. – Elsa posłuchaj, chyba każda kobieta na tym świecie ma wątpliwości przed własnym ślubem. Mama mi opowiadała, że miała, ja również, nie wiem jak było z Patricią, ale szczerze powiedziawszy, mało mnie to interesuje, nie lubiłam jej. Teraz ty je masz, a i Katherinę to czeka. – spojrzała na mnie i mrugnęła powieką.
   - No, ale…
   - Kochasz go? – przerwała jej siostra.
   - No tak, ale…
   - Znacie się praktycznie od dziecka. Rodzice go lubią, ja i David też. Jesteście przyjaciółmi od zawsze, a chodzicie ze sobą od szkoły średniej. Pasujecie do siebie. I mogę dać sobie rękę uciąć, że on też cię bardzo kocha. – uśmiechnęła się do niej.
   - Dzięki, już mi trochę lepiej. – westchnęła z lekkim uśmiechem. – Kathy, a może ty teraz coś powiesz o tobie i naszym bracie? – ożywiła się od razu.
   - No właśnie. – wyszczerzyła się Aida. – Z perspektywy Davida to wiemy, że najpierw, wcześniej, wcześniej, byłaś po prostu młodszą siostrą kumpla, później poznał cię lepiej i inaczej, no i wyszło co wyszło. – poruszyła brwiami Villa.
   - Ja miałam tak samo i cieszę się, że tak to wszystko się ułożyło. – uśmiechnęłam się. Wtedy otworzyły się drzwi pokoju i w progu pojawił się David.
   - Przywiozłem Agnes. – powiedział i przepuścił ją w progu. Razem z Aidą wstałyśmy i wyszłyśmy z pokoju, zostawiając przyszłą pannę młodą z jej kosmetyczką i fryzjerką.

  Cała ceremonia była cudowna. Słysząc piękne słowa ich własnej przysięgi, sam uśmiech wchodził mi na usta. Widać było, że się bardzo kochają. Gdy wypowiadali sobie te słowa, czułam jak David mocno ściska mnie za dłoń. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się, a on ucałował mnie w czubek głowy.
  Na przyjęciu, tuż obok pary młodej, atrakcją wśród ciotek Davida, byłam oczywiście ja – jego nowa dziewczyna.
  Przed dziesiątą odwieźliśmy dziewczynki do rodzinnego domu Davida, gdzie miała tam z nimi zostać wynajęta opiekunka, czyli zaufana wnuczka sąsiadki.
Wróciliśmy na salę bawić się dalej.
Stałam oparta o filar i przypatrywałam się, tańczącej młodej parze. Po chwili poczułam, że ktoś łapie mnie w talii i kładzie głowę na ramieniu. Od razu rozpoznałam go po zapachu jego perfum, do których miałam i tak za dużą słabość.
   - O czym tak myślisz? – zapytał.
   - Gdy byłam małą dziewczynką, zawsze marzyłam o ubraniu takiej białej, pięknej sukni i zatańczyć w niej ze swoim księciem z bajki. – odpowiedziałam rozmarzona.
   - A teraz? Teraz o tym nie marzysz? – zamruczał mi do ucha.
   - Jak myślisz? – zachichotałam cicho.
   - Myślę, że nadal śnisz o ślubie, białej sukni no i co najważniejsze, tym jedynym i ukochanym księciu, księżniczko. – zaśmiał się i skradł mi szybkiego całusa. – Mogę ci obiecać, że doczekasz takiego wydarzenia.
   - A co, wynajmiesz tego księcia? – zaczęłam się droczyć.
   - Pfff, myślałem o sobie. – pokręcił zabawnie głową.
   - Mam to traktować jako oświadczyny? – zaśmiałam się.
   - Może. – puścił mi oczko. – Chodź zatańczyć. – uśmiechnął się i pociągnął mnie za sobą na parkiet.

  Poniedziałkowe popołudnie. Prosto z trasy pojechaliśmy odwieść dziewczynki. Z jednej strony cieszyłam się po tym weekendzie, ale z drugiej, czułam pewien niepokój. Poprosiłam Davida żeby jeszcze zanim dotrzemy do domu, zahaczył o dom Pedra.
  Na podjeździe stał samochód mojego brata, ale i Cesca. Przy otwartym bagażniku stał właściciel wraz z Pedro, a tuż obok Carolina i Gabriela. Gabriela stała oparta o otwarte drzwi od strony pasażera. Wysiedliśmy razem z Davidem i podążyliśmy w ich kierunku.
   - Na pewno chcesz wyjechać? – zapytał niepewnie Fabregas naszej przyjaciółki, a ona kiwnęła głową.
   - Jak to wyjechać? – zawołałam, a oni dopiero teraz zauważyli naszą obecność. Podeszłam do Gabi i stanęłam obok niej. – Dlaczego wyjeżdżasz? Gdzie?! – spojrzałam na nią.
   - Wracam do Londynu. – odparła cicho.
   - To jest jej jedyna odpowiedź od wielu, wielu godzin. Nic więcej się od niej nie wyciągnie. – wtrącił Cesc.
   - Gabi, stało się coś? – pytał Pedro.
   - Nie, nic się nie stało. Cesc, możemy już jechać? – zapytała, a ja czułam, że coś musi być na rzeczy. Bez powodu by nie wyjeżdżała.
   - Na pewno? – znów zapytał pomocnik Blaugrany.
   - Tak. Odwieziesz mnie na to lotnisko, czy mam zadzwonić po taksówkę? Nie chcę się spóźnić na samolot. – powiedziała i wsiadła do samochodu. Fabregas tylko wzruszył ramionami i zrobił to samo. We czwórkę staliśmy i podążaliśmy wzrokiem za wyjeżdżającym samochodem piłkarza.
   - Czy ktoś coś z tego rozumie? – zapytałam podniesionym tonem, spoglądając na każdego po kolei. Równocześnie pokręcili głowami. 
__________________________________
 Eeeee, znów jednodniowy poślizg, no ale mamy wytłumaczenia...
Inszaaa - próbne matury.
Ja - egzamin do bierzmowania i egzaminy gimnazjalne. 
 Obie mamy urwanie głowy. 
Właśnie przeczytałyście ostatni odcinek pierwszej serii. Przed nami jeszcze epilog, który za razem będzie prologiem do drugiej serii przygód Gabrieli, Katheriny, Sergio i Davida. :))
 

9 komentarzy:

  1. świetny rozdział :> Jak to wyjeżdża?! o nie, nie, nie! Ja się nie zgadzam! Proszę to zmienić! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne! ALE JAK TO WYJEŻDŻA I DLACZEGO ;O :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Wtępne oświadczyny Davida - rozwalające xD Gabi wyjeżdża? Ale jak? Dlaczego?! Nie zgadzam się. Mam nadzieję, że jednak ją coś (czyt. ktoś ;>) powstrzyma ;>
    Rozdział swietny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde ale Busi krwi ludziom psuje -.-
    No to pięknie , no to pięknie -.-

    OdpowiedzUsuń
  5. wyjeżdża?! jak to ? A kathy jej tak pozwoliła nie ogarniam o.O oświadczyny takie romantyczne :D fajnie ze napiszecie nową serie :D zapraszam też do siebie :http://czekajac-na-lepsze-chwile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. dlaczego wyjeżdża ? ma nadzieje że się dobrze skończy :P

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się porobiło.. Kathy szczęśliwa, a Gabi wyjeżdża -.- Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ona nie moze wyjechac ;c a co nia i Sergio? :) dobrze, ze na tym nie konczycie i bedzie druga czesc :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh, szkoda że tak zakończyłyście wątek Gabi, ale przynajmniej Kat jest szczęśliwa i będzie druga seria. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń