piątek, 26 kwietnia 2013

24. She's back

  Staliśmy w tłumnym holu lotniska, ja i Cesc. Czekaliśmy na przylot samolotu z Londynu. Zaraz ujrzymy naszą przyjaciółkę Gabrielę z roczną Dalią na ręku, naszą małą chrześnicą. Pierwszy zobaczyliśmy ją gdy miała trzy tygodnie, gdy polecieliśmy do Anglii by zostać jej rodzicami chrzestnymi.
   - Kiedy one przylecą? – jęczał Cesc, drepcząc w miejscu.
   - No przestań, zaraz ich zobaczysz. – zaśmiałam się, a wtedy rozbrzmiał damski głos w głośnikach, informujący wszystkich, że samolot z Londynu właśnie wylądował. – No widzisz. – kiwnęłam głową, a ten jakby się trochę wyluzował.
Po kilku minutach z jednego z korytarzy zaczęli wychodzić ludzie, jak się okazało właśnie z tego lotu, ponieważ między nimi wypatrzyliśmy nasze dwie kochane Solis.
   - Moje kruszynki! – zawołał Cesc i pierwszy je wyściskał, a zaraz ja.
   - Nawet nie wiesz jak się cieszymy, że was widzimy. – uśmiechnęłam się szeroko.
   - My tak samo. – odpowiedziała Gabriela, a Dalia zawtórowała jej wesołym gaworzeniem. Cesc wziął bagaże dziewczyn i ruszyliśmy na parking, do jego samochodu.
Jakieś pół godziny później byliśmy już w domu Fabregasa, gdzie czekały na nas dwie ukochane naszego przyjaciela, Daniella i ich córka Lea.
  Dziewczynki od razu zaczęły się wspólnie bawić w kojcu, a my mogliśmy usiąść i na spokojnie porozmawiać. Chwilę później dojechał i David, który był pożegnać się z dziewczynkami, bo Patricia chce je zabrać na prawie trzy tygodnie do Włoch, na wakacje. Wrócą przed samym ślubem.
Siedzieliśmy tak do późna, dziewczynki już spały, a nasi panowie też już powinni. Bowiem jutro po południu wylatują na zgrupowanie reprezentacyjne. Nie zobaczymy ich przez najbliższy tydzień.
   - Będziemy się już zbierać. – zakomunikowałam.
   - Już? – zapytała zdziwiona Dani, a później spojrzała na zegarek.
   - No już, już. Ja muszę się nacieszyć moją przyszłą żoną, przed tygodniową rozłąką. – zaśmiał się Villa.
   - Kurczę, faktycznie. – zreflektował Cesc i spojrzał roześmiany na swoją partnerkę.
Pożegnaliśmy się z trójką i wyszliśmy z domu Fabregasa. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.
   - Wiesz co, cieszę się, że Gabriela przyleciała wcześniej. – powiedziałam w pewnym momencie.
   - To widać. – uśmiechnął się. – Zauważyłem pewną rzecz. Im Dalia staje się starsza, tym bardziej zalatuje mi z wyglądu do Busquetsa.
   - Wiem David, też to widzę, ale nie powiem o tym przy Gabi. Nie wiem jakby zareagowała, bo jakby nie patrzeć to coś do niego czuła… Może i nadal czuje… Muszę z nią o tym poważnie porozmawiać. No przecież oni tak fajnie razem wyglądali. Że też musieli się rozejść. – mówiłam.
   - Kochanie, coś mi się zdaje, że mamy powtórkę z rozrywki. – zaśmiał się, spoglądając na mnie i zatrzymując samochód na światłach.
   - To znaczy? – nie rozumiałam.
   - Znów to przeżywasz, tak jak te dwa lata temu. – chwycił moją dłoń i ucałował jej wierzch.
   - Co ja na to poradzę? To moja przyjaciółka i się o nią martwię. – zajęczałam.
   - Wiem Kat, kocham cię za ten twój optymizm i martwienie się o cały świat. – zaśmiał się, za co oberwał ode mnie z łokcia.

  Następnego dnia spotkaliśmy się wszyscy w domu mojego brata. Dalia i Lea bacznie obserwowały swojego trochę starszego kolegę, który zaczynał już chodzić. Mały Bryan Pedrito Rodriguez to mój pierwszy chrześniak, syn mojego brata i Caroliny, którzy w zeszłym roku zaskoczyli wszystkich i zorganizowali wesele niespodziankę. Ściągnęli do małego kościółka małą liczbę gości, tych najbliższych i złożyli sobie przysięgę małżeńską w obecności świadków, księdza i Boga. Długo siedzieliśmy, ale w końcu nadszedł czas by David, Pedro i Cesc pojechali na miejscowe lotnisko, gdzie mieli zarezerwowany szybki lot do Madrytu. Padło na to, że ja ich odwiozę, a dziewczyny zostaną z pociechami w domu.
  Zapakowaliśmy się wszyscy do samochodu Villi i pojechaliśmy na lotnisko. Tam przywitałam się z wszystkimi reprezentantami Hiszpanii z barcelońskiego klubu, a przyznam, że trochę ich jest. Trener Del Bosque już na Mistrzostwach Świata 2014, które oczywiście wygrali, zaufał młodej krwi z Katalonii. Teraz Tello, Bartra, Montoya i Alcantara to podstawa w kadrze hiszpańskiego trenera.
Zauważyłam też Sergio, a obok niego ta wytapetowana lalka, która na każdym kroku musiała się do niego kleić. To było już nie tyle nudne, co niesmaczne. Odkąd Gabi wyjechała do Londynu, Katalończyk często zmieniał partnerki, ale każda była coraz gorsza. Co ma teraz? Pustą, blondynkę, lecącą na jego pieniądze, interesującą się sławą, która od czasu do czasu zaspokoi jego potrzeby seksualne.
  W końcu chłopaki dostali informację, że ich samolot już czeka na pasie startowym. Najpierw pożegnałam się z Ceskiem, później z bratem, a na końcu wpadłam w mocne ramiona mojego narzeczonego.
   - Będę trzymać za ciebie mocno kciuki, żebyś strzelił dużo goli. – uśmiechnęłam się i musnęłam jego usta swoimi.
   - Więc każdy gol zadedykuję tobie. – pocałował mnie w czubek nosa. – Pa, mój ty Kocie. – wbił się zachłannie w moje usta i po chwili już doganiał swoich przyjaciół, idących w stronę tunelu. Pomachałam im jeszcze i poczekałam na moment gdy znikną już całkiem z mojego pola widzenia. 

  Siedzieliśmy w samolocie. Lecieliśmy już całą reprezentacją do Urugwaju, na towarzyski mecz. Zebraliśmy się w małą grupkę i siedzieliśmy w jednym miejscu. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy.
   - Za chwilę wylądujemy i od razu musimy pędzić na trening, a dziewczyny sobie tam leniuchują w Barcelonie. – wyjęczał Pedro.
   - Cztery kobiety z dziećmi, bez mężczyzn… Co one tam robią? – rozmyślał Cesc, leżąc wbity w swój fotel z nogami wyłożonymi na miejsce przed nim.
   - Wyobraź sobie, że one mają co tam robić bez nas. Ploty, zakupy i tak dalej. – zaśmiałem się.
   - No, ale zaczekajcie… - wtrącił Andres. – Kathy, Carolina i Dani. Która czwarta? – zapytał.
   - Gabriela. – palnął bez namysłu Cesc, a Sergio, siedzący obok mnie, od razu podniósł wzrok i spojrzał dookoła, na każdego z nas. Nagle zakasłałem. Pedro wstał i powiedział, że musi do toalety.
   - Cesc, ciebie chyba Geri wołał. – powiedziałem. Wstał i poszedł na początek samolotu, gdzie siedział Pique. Ja również ulotniłem się i wróciłem na swoje miejsce, obok Torresa. Po chwili tuż obok pojawił się Busquets i stanął nade mną.
   - Gabi jest w Hiszpanii? – zapytał.
   - A wyobrażasz sobie ślub Kathy bez jej najlepszej przyjaciółki? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
   - No nie… - zaciął się. Opuścił głowę i wrócił na swoje miejsce. Widać było, że w tym momencie był bardzo, ale to bardzo zamyślony. 
_________________________________________
 Zaczęłyśmy drugą serię, która mamy nadzieję, że również Wam się spodoba :) 
Skończyłam pisać testy. Powiem tak - mogło być lepiej.  
Komentujcie!  

9 komentarzy:

  1. świetny rozdział :> no ja już chcę spotkanie Gabi z Sergiem, bo ono na pewno będzie ciekawe :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gabi i Sergio - ciekawe kiedy się spotkają. To będzie ciekawe ;p Ciekawe, jak to się ułoży :) czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. zacznijmy od tego, że bardzo ale to bardzo jaram się drugą częścią ♥ Po pierwsze nie chcę Cie poprawiać czy coś, ale córka Fabregasa to Lia, a nie Lea :) A po drugie nie mogę doczekać się spotkania Gabi z Sergiem :O <3 Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie *.* juz nie moge doczekać sie następnego! Fabsiu jak zwykle misia cos palnąć :D zapraszam do mnie: http://czekajac-na-lepsze-chwile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. TAK! Gabi wróciła! Ah, jak ja kocham Cesc'a za jego pomyślunek. Ja już chcę spotkanie Gab i Sergio! Dodawajcie szybko kolejny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Domowe przedszkole haha :D Trochę tych dzieci się im uzbierało.. Czekamy jeszcze na Kat i Davida! No, Sergio teraz ma naprawdę o czym myśleć, skoro Gabi wróciła. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie, że Gabriela wróciła do Barcelony. Ciekawa jestem, jak przebiegnie jej pierwsze spotkanie po tak długim czasie z Sergio i czy powie mu, że Dalia jest jego córką...

    OdpowiedzUsuń
  8. O mamuniu. Świetnie. Nie mogę doczekać się kolejnego odcinka. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Sergio myśli !
    Nowość !
    Może jeszcze się domyśli, że jego córką jest Dalia, kiedy któryś znowu wsypie Gabi ..
    Oni jak już coś wiedzą to muszą wypaplać hahaha

    OdpowiedzUsuń