Od razu
po meczu wróciłam do domu i zamknęłam
się w pokoju. Chyba źle zrobiłam, że poszłam na stadion. Mój wzrok cały czas
spoczywał na biegającym Busquetsie. To na pewno nie pomogło mi w zapomnieniu o
nim. Położyłam się na łóżku i czytałam książkę, mając założone słuchawki.
Rano kiedy
wstałam i ubrałam się, położyłam się na łóżko. Nagle ktoś zaczął głośno pukać w
drzwi. Powolnym krokiem wstałam, z myślą, że to Kat. Zdziwiłam się, kiedy
otworzyłam drzwi.
- Co tu
robisz? – spytałam oschłym tonem i z powrotem wróciłam na łóżko. Sergio usiadł
obok mnie.
- Nie
odbierałaś telefonu… Wczoraj cię nie widziałem, martwiłem się. – odpowiedział i
spojrzał na mnie. Ja natomiast na każdy sposób próbowałam uniknąć kontaktu
wzrokowego z nim.
- Nie
musiałeś. Jak widzisz, żyję.
- Widzę… A
tak zmieniając temat. Moi rodzice zaprosili nas na obiad, więc szykuj się –
powiedział i uśmiechnął się do mnie, w sposób który wręcz zwalał mnie z nóg.
- Ty chyba
sobie żartujesz. Nie zrozumiałeś chyba ostatnio moich słów – odwróciłam wzrok,
starając się go znowu zignorować.
- Gabriela,
rozumiem cię. Ale ja nie wiem czy chcę
na razie być w związku. Czuję do ciebie coś, ale muszę być pewien, że cię
kocham. Nie chcę się z kimś wiązać i nie wiedzieć co czuję… Nie chcę ranić tej
drugiej osoby… - zbliżył się do mnie i wziął moją dłoń w swoją. - Daj mi trochę czasu – drugą dłoń zbliżył do
mojego podbródka i odwrócił go tak by
spojrzeć mi prosto w oczy.
- To powiedz
to swoim rodzicom. Przestań udawać, że jest wspaniale. Przestań udawać, że
kogoś masz. Bądź facetem! – powiedziałam, znowu odwracając wzrok i wyrywając
swoją dłoń.
Nagle
poczułam jak napiera na mnie swoim ciałem. Wziął moją twarz w swoje dłonie i tak po prostu wpił się w moje usta. Brakowało mi tego. Nie mogłam
tego przerwać choć chciałam.
- Jak
dobrowolnie ze mną nie pojedziesz, to zaniosę cię na rękach do samochodu –
wyszeptał mi wprost w usta i znów mi je zamknął pocałunkiem. Bezczelny.
- Jesteś
niemożliwy – zaśmiałam się. Chyba po raz pierwszy od kilku dni. Nie zmienia to
faktu, że muszę przestać się w to angażować. Dla mojego własnego dobra. Jestem
dla niego tylko zabawką, na pokaz rodzicom.
- I tak
nigdzie nie jadę – powiedziałam stanowczo i przerwałam tą beztroską chwilę.
- No to sama
tego chciałaś – odpowiedział i wstał z łóżka. Otworzył sobie drzwi na oścież i powrócił pod okolice mojego
łóżka. Wziął mnie na ręce i tak po prostu wyprowadził mnie z pokoju. Przez
śmiech wołałam o pomoc, lecz w domu była tylko ciężarna Carolina i oczywiście
Pedro, którzy na ten widok wybuchli niepohamowanym śmiechem. Busquets położył mnie na siedzeniu w swoim
samochodzie i nawet zapiął mi pas!
Usiadł na miejscu kierowcy i odpalił silnik, ruszając z piskiem opon z
podjazdu. Szczerzył się sam do siebie. Był dumny ze swojego
wyczynu. Natomiast ja byłam zła. Już
miałam przestać się od niego uzależniać. Chciałam ograniczyć kontakt
całkowicie.
Dojechaliśmy
pod dom jego rodziców piętnaście minut później. Wciąż udawałam obrażoną, ale
kiedy po wyjściu z samochodu, splótł swoją dłoń z moją, całe obrażenie się poszło w cholerę.
Podeszliśmy pod drzwi, w które zapukał głośno Sergio. Pocałował mnie przelotnie w usta, kiedy w
progu stanęła pani Busquets. Przywitała się z nami przyjaźnie i zaprosiła nas
do środka.
- Cieszę
się, że przyjechaliście oboje – powiedziała, prosząc nas gestem ręki byśmy
zasiedli już do stołu. Chciałam jej pomóc ponosić rzeczy z kuchni do salonu,
ale zauważyłam, że stół już był cały
nakryty.
Usiadłam
obok piłkarza, a naprzeciwko nas był ojciec Sergia.
- Zaraz
dołączy do nas Aitora. – powiedział pan Busquets, który z tego co wiem jest
trenerem bramkarzy w FC Barcelonie.
- To mój
brat, też piłkarz – wyjaśnił mi Sergio, szepcąc w ucho. Faktycznie. Po około piętnastu minutach przyszedł
najmłodszy z rodziny Busquetsów. Był bardzo podobny do Sergio! Przywitał się ze
mną bardzo przyjaźnie. Hiszpanie są naprawdę miłymi i otwartymi ludźmi. Bardzo
się różnią od Anglików.
Kiedy pani
Busquets zasiadła do stołu tuż obok swojego męża, zaczęliśmy jeść. Powiem
jedno. Genialna z niej kucharka.
Po obiedzie
był jeszcze deser na słodko. Nie miała gdzie tego zmieścić.
- Mizernie
wyglądasz – skwitowała to mama Sergia i dalej „ wciskała” mi ciasto z galaretką
i świeżymi truskawkami.
Dopiero koło
siedemnastej wyszliśmy z domu rodziców Sergia. Wsiedliśmy do samochodu i
machając w ich kierunku, odjechaliśmy.
- Masz
fantastycznych rodziców – powiedziałam, najpierw patrząc się na piłkarza, a
potem na widoki za moim oknem.
- Zgadza
się. Poszczęściło mi się – zaśmiał się i na chwilę spojrzał na mnie – A jak
jest u ciebie?
- Źle i nie
chcę o tym rozmawiać.
- Jesteśmy
razem, więc chyba coś powinienem wiedzieć…
- To my
jesteśmy razem?
Na tym temat
się urwał. Nie odpowiedział nic na to, a ja już robiłam sobie nadzieję, że coś
się dla niego zmieniło.
Odwiózł mnie
do domu. Pożegnałam się z nim, krótkim i oschłym „cześć” i zniknęłam w domu Pedra.
W kuchni,
gdzie od razu weszłam, by sobie wszystko przemyśleć, była Katherina. Udawałam,
że jest wszystko okej.
- I jak tam
z Davidem? – spytałam się. Z natury byłam ciekawą osobą.
- Bardzo
dobrze. Jutro u niego będą dziewczynki na cały weekend! Chodzi taki nakręcony –
zaśmiała się brunetka. Ta to ma szczęście.
- To
świetnie! Idę się kąpać, jestem zmęczona – zakomunikowałam i udałam się na
górę, do łazienki. Kiedy odkręciłam kurki i zdjęłam ubrania, znów zaczęłam
płakać. Nic mi się w życiu nie udało ułożyć.
- Jestem
beznadziejna – wyszeptałam sama do siebie pod prysznicem.
________
proszę bardzo, odcinek jest dziś. Nawet się Wam pochwalę. Zajęłam drugie miejsce <na 5 uczestniczek> w zawodach szkolnych w żabce! <jakby ktoś nie wiedział - pływanie w sensie :DDD )
świetny rozdział :> Mam mieszane uczucie. Chcę zabić Sergia za jego głupotę, a z drugiej strony jest taaaki słoodki *__* Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia po przeczytaniu tego rozdziału. Z jednej strony jest okej i w ogóle, a z drugiej strony bardzo szkoda mi Gabi.. Widać, że bardzo cierpi przez Sergio, szkoda że on tego nie zauważa. Czekam na więcej! a i w ogóle Gratulacje zajęcia 2 msc :*
OdpowiedzUsuńOOO! Kurcze, myślałam, że Sergio się ogarnie i jej tam powie, że tak. Takim zachowaniem rani ją jeszcze mocniej :( Kurcze. A Kat taka szczęśliwa, że Gabi nie chce zamartwiać jej swoimi problemami :( trudna sprawa :(
OdpowiedzUsuńAle mnie ten Sergio wkurza! Gabi nie-potrzebnie pojechała do jego rodziców.. Tylko cierpi. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńGratulacje :D
OdpowiedzUsuńAle Sergio to mnie denerwuje !
No ja nie wiem jak on ją może tak ranić !
Cham ! :O
Titanium trim hair cutter | TITanium Arts
OdpowiedzUsuńTitanium is a cutting edge razor that cuts hair titanium chloride and leaves behind a polished chrome finish. tube supplier The titanium dioxide skincare material micro hair trimmer is titanium post earrings ideal for your project and is therefore