Obudziłam
się koło dziewiątej. Byłam strasznie nie wyspana. Całą noc spędziłam na
wysyłaniu listów motywacyjnych do
firm. Szlag mnie już trafia, że wciąż
nie mogę znaleźć sobie pracy i cały czas siedzę Pedro i Carolinie na głowie.
O Katherinie
nawet nie będę wspominać. Wyjechała sobie z samego rana z niejakim Davidem
Villą na ślub jego siostry i nie musi słuchać moich narzekań. Wiem, jestem wyjątkowo nieznośną osobą. Wciąż
się dziwie jak ona i Cesc ze mną wytrzymują.
Kiedy wstałam z łóżka i podeszłam do szafy z w celu wybrania sobie ubrań
na tej jakże słoneczny i bardzo ciepły dzień, rozdzwonił się mój telefon. W
duchu się modliłam by to nie był Sergio, bo nie miałam ochoty ani go widzieć
ani go słyszeć.
Odetchnęłam
z ulgą, kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu nazwę „ Cesc”
Odebrała
natychmiastowo.
- Cześć moja
kochana! – usłyszałam jego głos. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Uwielbiałam jak
tak do mnie mówił. Czułam się taka
wyjątkowa.
- Witaj
przyjacielu – zaśmiałam się. Lubiłam podkreślać, że jest mi bliski, tak samo
jak Katherina.
- Dzisiaj
Puyol organizuje imprezę u siebie. Wpadasz ze mną?
- A Puyol to
ten w kręconych włosach? – wiem, to było głupie pytanie, ale szczerze mówiąc
nie pamiętałam go. Za dużo ludzi poznałam w dniu imprezy powitalnej, więc po prostu
mam prawo nie pamiętać.
- Tak, to
ten – zaśmiał się Fabregas. – To jak, wpadasz?
- Z tobą
zawsze.
- To będę u
ciebie koło siedemnastej. Do zobaczenia. – kiedy odpowiedziałam mu „
cześć” rozłączył się.
Ubrałam
szorty i szarą bluzkę na ramiączkach.
Po umyciu
się, zeszłam do kuchni, gdzie krzątała się Carolina.
- Wyjdziemy
gdzieś? Już wariuję w tym domu – zaproponowała i zajęczała. Kiedy zrobiłam sobie kanapkę, odwróciłam się
do niej i szeroko uśmiechnęłam, co miało oznaczać zgodę.
- A co
proponujesz? – zapytałam, pijąc herbatę o smaku mango.
- Mam ochotę
pójść na plażę. – powiedziała rozmarzonym głosem.
- Nie ma
problemu. Potowarzyszę ci. Chwilę się poopalamy, ale oczywiście będziemy uważać
na to maleństwo – podeszłam do niej i dotknęłam jej brzucha, który jeszcze był
płaski. To niesamowite, że mała istotka
rozwija się w jej brzuchu. Uśmiechnęłam się do niej i kontynuowałam swoje
śniadanie.
Carolina
poszła się przebrać, a ja po dokończeniu posiłku zrobiłam to samo.
Po około
godzinie później już leżałyśmy na piasku wygrzewając swoje ciała na słoneczku.
Carolina oczywiście wygrzewała swoje nogi, a brzuch przykryła przewiewną
sukienką. Twarze miałyśmy skierowane do słońca, by nabrać trochę koloru w
miarę możliwości. Oczywiście nie obyło
się bez sprawdzenia temperatury wody. Zanurzyłyśmy nogi to połowy ud. Woda była
krystalicznie czysta i ciepła. Aż żal było wychodzić, ale niestety czas mnie
naglił.
Koło
czternastej wróciłyśmy do domu. Pedro oczywiście na wejściu pomarudził, że
Carolinie wszystkiego nie wolno, ale sama zainteresowana puściła to koło uszu.
Widać, że miała dość nadopiekuńczego zawodnika FC Barcelony. Najpierw ona
wzięła prysznic a potem ja.
Po zmyciu z
siebie barcelońskiego piasku i owinięciu się w ręcznik, wyszłam z łazienki
kierując się prosto do swojego pokoju. Stałam przed otwartą szafą z odwiecznym
dylematem każdej kobiety, która wychodzi na imprezę: Co na siebie włożyć?
Po około pół
godzinnym wybieraniu i odrzucaniu ubrań, wybrałam coś co mnie wreszcie
satysfakcjonowało. Czerwona tunika,
jeansowe krótkie szorty i voila.
Po ubraniu
się, wysuszyłam trochę włosy i umalowałam się delikatnie. Pokreśliłam tylko
oczy tuszem i kredką. Nic specjalnego.
Koło
szesnastej trzydzieści pojawił się Cesc. Oczywiście się zdziwiłam, bo on nie
należy do tych którzy przychodzą punktualnie. Wręcz przeciwnie - wiecznie się spóźnia.
- Musimy mu
pomóc trochę – opowiedział na moje pytanie, dlaczego jest tak wcześnie.
Przytaknęłam
i po zabraniu torebki z telefonem i innymi babskimi rzeczami, wsiadłam do jego
samochodu i pojechaliśmy w stronę domu Carlesa Puyola.
- Dziękuję
ci, że o mnie pomyślałeś – powiedziałam, patrząc na przyjaciela. Byłam mu
wdzięczna, że starał się ze wszystkich sił
zorganizować czas dla mnie, Katheriny i swojej dziewczyny Danielli.
- Jesteś
moją małą Gabi. Będziesz dla mnie jak
młodsza siostra – puścił mi oczko, a ja uśmiechnęłam się. To się nazywa prawdziwy przyjaciel.
- A czemu
Daniella z tobą nie pojechała?
- Wyjechała
do rodziców na jakiś tydzień – uśmiechnął się chytrze.
Podjechaliśmy
pod dom Puyola i sam zainteresowany już stał w drzwiach. Przywitaliśmy się z
nim i od razu zabraliśmy się do przesypywania rzeczy do misek. Carles zaczął jeszcze „ ogarniać” dom, więc
ja zajęłam się ustawianiem wszystkich rzeczy do jedzenia i picia na dużej ławie
w salonie.
Po godzinie
siedemnastej goście zaczęli się zbierać. W domu robiło się tłoczno a muzyka
grała głośno. Oczywiście byli piłkarze ze swoimi dziewczynami, byli też single
i po prostu jego koleżanki. Nie byłam sama. Niestety przyjechał też Sergio.
Starałam się go unikać lecz się nie dało. Cesc
tańczył z jakąś nowo spotkaną dziewczyną i mnie zostawił samą. Kiedy
zaczęli grać wolną piosenkę podszedł do mnie i poprosił do tańca. Nie wiem
czemu się zgodziłam. Staliśmy przytuleni do siebie i kołysaliśmy się w rytm
piosenki. Nie odzywaliśmy się do siebie,
lecz czułam, że Sergio na mnie zerka. Po przetańczeniu „ wolnego” wzięłam
swojego drinka. Stałam oparta o blat stołu w kuchni, kiedy on znowu do mnie podszedł
i jak gdyby nigdy nic wpił się w moje usta. Nie panowałam już wtedy nad sobą.
Wyprowadził mnie z domu i zawiózł do swojego mieszkania, które znajdowało się
niedaleko od domu Puyola. Kiedy przekroczyliśmy próg , ponownie wpił się w moje
usta, z tym, że nawzajem pozbywaliśmy siebie ubrań. Położył mnie delikatnie na
swoim łóżku w sypialni i dalej całował. Straciłam kontrolę nad czasem a przede
wszystkim nad sobą.
Niech się dzieje co chcę pomyślałam
wtedy i oddałam się całkowicie jemu.
_____
został ostatni odcinek Coppernicany i mój epilog, do zakończenia I serii tego opowiadania!
Znowu tu namieszałam i od razu mówię, że nie będzie później kolorowo ^^
Ale ja już milczę! Nic nie wiecie :D
Piękny rozdzialik :p Ohh Gabi... zdecyduj się w końcu :D
OdpowiedzUsuńłał nie spodziewałam się tego super rozdział do następnego :)
OdpowiedzUsuńJak na moje to obydwoje nie wiedzą, czego chcą. Raz tak, raz nie i nie wiadomo co dalej.. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńTytuł tej notki odzwierciedla wszystko co jest pod nią... Imprezka u loczka zawsze spoko a Cesc tańczy z nowo poznaną dziewczyną a Danielli nie ma hahahaha....
OdpowiedzUsuńA potem Sergio... hmmm..
Czekam, szkoda że tak mało zostało ale czekam
Pozdrawiam i buziaczki przesyłam z Lizbony :*
zapraszam mam nadzieje ze sie spodoba jeśli zajzałaś prosze zostaw komentaż będę bardzo wdzięczna :) http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńnie ładnie tak lecieć na dwa frontyy ;d
OdpowiedzUsuńNiech w końcu zadecyduje :D A końcówka była taka mrr ;3
Czekam na nexta ;*