piątek, 12 kwietnia 2013

20. Little Family

   Obudziłam się, ponieważ ktoś uciążliwie dzwonił do drzwi. W pokoju panował półmrok, spowodowany zasłoniętymi roletami. Miałam na sobie tylko T-shirt Davida. Sięgnęłam po czarne leginsy i w drodze na dół, ubrałam je na siebie. W przelocie jeszcze spojrzałam na zegarek. Wolna sobota, godzina ósma rano. Kto to mógł być? Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stała niewysoka brunetka o ciemnej karnacji. Prychnęła na mój widok.
   - Jakoś nie dziwi mnie widok jakiejś kobiety tutaj. – zaśmiała się. – Ale zaraz, zaraz… Pamiętam cię. Katherina, młoda Rodriguez. Nie dziwi, lecz nie myślałam, że David sobie tak szybko kogoś znajdzie.
   - Tak Patricia, ja też się cieszę, że cię widzę, ale czy nie miałaś być z dziewczynkami dopiero…
   - Dopiero o jedenastej, czyli za trzy godziny. – rozległ się głos Davida, schodzącego po schodach.
   - Tak, wiem, ale musimy wcześniej wyjechać z Rico, więc wcześniej przywieźliśmy Zaidę i Olayę. – uśmiechnęła się, wcale nie szczerze. Wtedy pod drzwi przybiegły dwie roześmiane córki Villi, a za nimi wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, który zapewne był jej facetem.
   - Tata! Ciocia! – zawołały równo i wbiegły do środka.
   - Nie zapomnij je odwieść jutro wieczorem. – zamierzyła mnie wzrokiem i podała Davidowi dwa kolorowe plecaki, w których były rzeczy dziewczynek.
   - Nie martw się o to. – odpowiedział. Odeszli, a my wróciliśmy do salonu, gdzie były już dziewczynki.

  Włożyłam ostatnie klocki do pudełka i skierowałam się na górę. Zajrzałam do gościnnego pokoju, gdzie dziś dziewczynki miały spać. Chciały by David opowiedział lub przeczytał im przed snem, więc tej nocy ich pokoiki były puste, a duże łózko w gościnnym było oblegane przez Guaje i jego dwie małe pociechy.
Spędziliśmy z nimi cały dzień. Czułam się jakby to była moja rodzina, od dawna. Bardzo polubiłam Zaidę i Olayę, no i myślę że z wzajemnością. Obie to dwie pocieszne, słodkie, mądre i zabawne istotki.
Zajrzałam do pokoju, a oczy całej trójki od razu skierowały się na mnie.
   - To wy jeszcze nie śpicie? – zaśmiałam się, a małe pokręciły główkami.
   - Czekamy aż tata skończy opowiadać. – oznajmiła Zaida. – Ty też ciociu chcesz posłuchać? – uśmiechnęła się i przesunęła się do siostry, przywołując mnie do nich.
   - A o czym jest ta historyjka? – zapytałam. – Tak w skrócie poproszę.
   - Dwie księżniczki… - zaczął David, ale Olaya mu przerwała.
   - Które nazywają się Olaya i Zaida. – wykrzyknęła.
   - Mieszkają one w swoim zamku i wiodą sobie cudowne życie, ale któregoś dnia nad murami ich twierdzy zaczął latać smok. – mówił dalej, a ja się zaśmiałam i położyłam obok nich. – No i nie wiem jak to zakończyć, bo dziewczynki mnie męczą żebym opowiadał i opowiadał, a gdy skończę, to dopiero powiedziały, że zasną.
   - Więc… - uśmiechnęłam się. – Księżniczki na razie nie mają swych książąt? – zapytała, a każdy pokręcił głowami. – No dobrze. Obok królestwa przejeżdżało właśnie dwoje książąt na swoich wiernych rumakach. Spostrzegli smoka i pognali tam. Chcieli go pokonać, ale okazało się, że smok jest niegroźny. Zaprzyjaźnił się z królewnami i królewiczami. W piątkę zamieszkali w jednym zamku.
   - I żyli długo i szczęśliwie? – zapytała uradowana Zaida, a ja skinęłam głową.
   - No to teraz, tak jak obiecałyście, spać. – zaśmiał się David.
   - A może jeszcze jedna bajka? – zapytała z nadzieją Olaya.
   - Jutro. – pocałował obie w czoła. – Dobranoc. – wstał.
   - Miłych snów. – dodałam od siebie.
   - Dobranoc. – odpowiedziały równo i zgasiliśmy duże światło, zostawiając zaświeconą małą lampkę w kącie pokoju.
   - Uwielbiam twoje córki. – uśmiechnęłam się do niego, gdy wchodziliśmy do sypialni.
   - Ich się nie da nie uwielbiać. – zaśmiał się, zdejmując swoją koszulkę.
   - Ja ogólnie lubię dzieci. – odpowiedziałam, a ten wtedy mnie objął. Uwielbiałam gdy mnie przytulał, będąc bez koszulki. Czułam jego ciepłe ciało i mogłam dotknąć torsu.
   - Powiadasz, że lubisz dzieci. – poruszył zabawnie brwiami i mocniej mnie do siebie przyparł.
   - Lubię. – zaśmiałam się.
   - W takim razie może kiedyś namówię cię jeszcze na takiego małego Villę. Hmm? – powiedział rozbawiony.
   - Kiedyś… Czemu nie. – wyszczerzyłam się.
   - W takim razie nic nie szkodzi na przeszkodzie, żeby zacząć treningi. – podniósł mnie i przeniósł całą roześmianą na nasze łóżko.

  Całe dwa dni spędziłem z trzema najważniejszymi dla mnie kobietami. Bardzo cieszy mnie ten fakt, że dziewczynki uwielbiają Katherinę, a ona je. Jednak niedziela dobiegała już końca, a ja musiałem odwieść moje dwa słoneczka do Patrici. Niedawno powiedziałem byłej żonie o tym, że chciałbym zabrać je w przyszłym tygodniu do Langreo, na ślub Elsy. Dziś chcę poruszyć ten temat i mam nadzieję, że je puści i nie będzie robić zbędnych problemów.
Dziewczynki pożegnały się z Kathy i zapakowałem je do samochodu.
   - Tato, a czy następnym razem gdy do ciebie przyjedziemy, ciocia też będzie? – zapytała siedmiolatka, gdy zatrzymałem się na kolejnych światłach.
   - A chciałybyście?- zaśmiałem się, patrząc we wsteczne lusterko.
   - Tak, ciocia jest fajna. – odezwała się mała Olaya.
   - W takim razie będzie. – odpowiedziałem z uśmiechem, zmieniając bieg i startując.
  Odprowadziłem dziewczynki i poprosiłem Patricie o chwilkę rozmowy. Zapytałem o to czy mogę zabrać dziewczynki na ten ślub. Ponarzekała sobie, ale się zgodziła. Mogłem teraz zabrać do Asturii całą trójkę. Cieszyłem się jak mało kiedy.

  Wyjeżdżałam po ruchomych schodach w dużym centrum handlowym, w którym umówiłam się z Gabrielą i Cesciem. Jeszcze gdy we trójkę mieszkaliśmy w Londynie, często tak się spotykaliśmy. I szczerze przyznam, że mi tego brakowało. Chcieliśmy się spotkać tak jak wcześniej i przy okazji pomóc mi wybrać sukienkę na wesele, na które idę z Davidem, a Cesc miał zaakceptować tą kreację męskim okiem. Przeważnie wcześniej tak robiłyśmy, gdy potrzebowałyśmy jakiegoś ubrania, ciągnęłyśmy Fabregasa ze sobą. Przysiadłam się do stolika, gdzie czekali na mnie moi przyjaciele.
   - Cześć wam. – uśmiechnęłam się szeroko. – Co słychać ciekawego?
   - Hej, wszystko w porządku. Jak po weekendzie z małymi pociechami Villi? Nie pytały o wujka Cesca? – zaśmiał się piłkarz.
   - Wątpię. Pewnie były zajęte ciocią Kathy. – śmiała się Gabi.
   - No wiecie co… Dziewczynki są naprawdę wspaniałe, no i Patricia pozwoliła zabrać je Davidowi na ślub jego siostry. Tak więc jedziemy tam we czwórkę. – mówiłam uśmiechnięta.
   - Super. Taka rodzinka. – podsumowała Gabriela.

   - Gabriela, a ty tak właściwie to zastanowiłaś się co do tego mieszkania? – zawołałam, mierząc pierwszą sukienkę, jedną z wielu, które nam się spodobały. Wyjrzałam przez szparkę kotary. Gabi i Cesc siedzieli centralnie naprzeciw mojej przymierzalni, na czerwonej sofie.
   - Najpierw to ja muszę w końcu znaleźć pracę, a później myśleć nad mieszkaniem. – westchnęła. Wyszłam by pokazać jak wyglądam w pierwszej sukience, ale oboje pokręcili głową. Wróciłam i zabrałam się za drugą.
   - A co z Sergio? Ustaliliście coś w końcu? Jesteście razem czy nie? – zapytałam zaciekawiona.
   - Możemy o tym nie gadać? – zajęczała.
   - No dlaczego? Jestem ciekaw co się dzieje pomiędzy moim kumplem z drużyny, a przyjaciółką. Jednej sytuację znam… Jest cholernie szczęśliwa i zakochana po uszy w niejakim Guaje, a co z drugą? – drążył Fabregas.
   - On nadal nie wie czy chce się angażować w jakikolwiek związek. – prychnęła.
   - Weź mu postaw warunek. – znów wyszłam, tym razem już w innej kreacji. – Albo coś ma być między wami, albo nie!
   - Bo przecież widać to z daleka, że między wami iskrzy i to porządnie. – wypowiedział się Hiszpan.
   - Dokładnie Gabi, Cesc ma rację. Co z tą? – wskazałam na sukienkę.
   - Pokaż się w innej. – zakomenderowała Angielka, a ja wróciłam do kabiny. – Tylko, że ja sama nie wiem czego chce. – znów westchnęła.
   - Bo wy oboje to jak dzieci jesteście… - skwitował ich Francesc. – Nie wiecie czego chcecie. – dodał i wbił wzrok w swój tablet. – Kat, właśnie rzucił mi się w oczy pewien ranking. Wiesz, że jesteś zaraz za Antonellą, Shakirą i moją Dani, do odstrzału przez barcelońskie fanki?
   - Że ja?! – wystawiłam głowę przez materiał.
   - No tak. Ostatnio dużo piszą o tobie i Davidzie, że jesteście ładną parą i w ogóle. Takie och i ach. – śmiał się. – Ej, ej, ej! Co ja tu mam! Sergio i piękna nieznajoma!
   - Co?! – ożywiła się Solis.
   - No mam tu wasze zdjęcia. Te dziennikarskie hieny są wszędzie. – pomocnik zacieszał dalej.
   - Pokaż ty mi to. – wyszłam z przebieralni w czerwonej sukience, sięgającej do kolan, z obcisłą spódnicą i luźniejszą górą, z rozcięciami na ramionach. Oboje spojrzeli na mnie i zaniemówili. – Co? Aż tak źle? Ta jest ostatnia!
   - Ej, Gabi, ja się nie znam, ale chyba nie wypada żeby tak towarzyszka brata pani młodej, piękniej wyglądała od niej samej? – zapytał głupio Cesc.
   - Katherino Rodriguez Ledesma! Kupujesz tą kieckę! – wyszczerzyła się szatynka. 
_______________________________________________
 Zacznijmy od:
  Bienvenido Al Mundo Lea Fabregas Semaan ! <33
To już chyba koniec Barcelońskiego Baby Boomu... No chyba, że o kimś jeszcze nie wiemy? 
 Dodam jeszcze to, bo przy tym zdjęciu się rozpływam ^^
Gratulacje Cesc! ♥

 
  Barcelona zagra z Bayernem, co Wy na to?

9 komentarzy:

  1. Awwww, małe dziewczynki Villi *-*
    Odcinek świetny, czekam na to, aż w końcu Sergio ruszy dupę i coś zrobi </3
    Pozdrawiam :*
    xxxbarcaxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny odcinek. Kat i David sa razem cudowni, bardzo dobrze ze dziewczynki zaakceptowaly Kathy. A ta scena w sklepie? Haha, no to dziewczyny niedlugo posmakuja co to znaczy byc WAGs. Czekam na kolejny odcinek i wesele siostry Davida!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział jest świetny! Bardzo mi się podoba :) Widać, że dziewczynki zaakceptowały Kat i to się liczy. A Fabregas? Jest świetnym przyjacielem! Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :> to jest taka lista odstrzału? nawet nie wiedziałam :P ta trójka to prawdziwi przyjaciele :D rodzinka Villa - to pięknie brzmi *__* Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aah, jakie słodkie zdjęcie *.*
    A rozdział też! Ten ślub będzie cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początek poproszę , bo zawsze zapomnę żebyście informowały mnie na http://hiszpanskieperypetie.blogspot.com/
    A co do rozdziału
    Słodko *.*
    Zaida i Olaya <3
    ^^
    A David chce synka *.*
    Aww

    OdpowiedzUsuń
  7. AWWWWW dziewczynki słodkie takie ♥ Podoba mi się pomysł szczęśliwej rodzinki! :D A co do losowania, to było do przewidzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miło, że wszystko pomiędzy Davidem, Katherine i dziewczynkami się układa. Mam tylko nadzieję, że Patricia nie będzie chciała niczego popsuć pomiędzy nimi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Koncepcja szczęśliwej rodzinki bardzo mi się podoba. Ogólnie lubię gdy w opowiadaniu góruje sielanka. Ta akcja w sklepie rówież bardzo ciekawa. Cieszy, że córki Davida bardzo lubią swoją 'ciocie'. Czekam na następny i zapraszam do siebie.
    manutdlov.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń