Obudziłam
się, ponieważ ktoś uciążliwie dzwonił do drzwi. W pokoju
panował półmrok, spowodowany zasłoniętymi roletami. Miałam na
sobie tylko T-shirt Davida. Sięgnęłam po czarne leginsy i w drodze
na dół, ubrałam je na siebie. W przelocie jeszcze spojrzałam na
zegarek. Wolna sobota, godzina ósma rano. Kto to mógł być?
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W progu stała niewysoka
brunetka o ciemnej karnacji. Prychnęła na mój widok.
- Jakoś nie dziwi mnie widok
jakiejś kobiety tutaj. – zaśmiała się. – Ale zaraz, zaraz…
Pamiętam cię. Katherina, młoda Rodriguez. Nie dziwi, lecz nie
myślałam, że David sobie tak szybko kogoś znajdzie.
- Tak Patricia, ja też się cieszę,
że cię widzę, ale czy nie miałaś być z dziewczynkami dopiero…
- Dopiero o jedenastej, czyli za
trzy godziny. – rozległ się głos Davida, schodzącego po
schodach.
- Tak, wiem, ale musimy wcześniej
wyjechać z Rico, więc wcześniej przywieźliśmy Zaidę i Olayę. –
uśmiechnęła się, wcale nie szczerze. Wtedy pod drzwi przybiegły
dwie roześmiane córki Villi, a za nimi wysoki, dobrze zbudowany
mężczyzna, który zapewne był jej facetem.
- Tata! Ciocia! – zawołały równo
i wbiegły do środka.
- Nie zapomnij je odwieść jutro
wieczorem. – zamierzyła mnie wzrokiem i podała Davidowi dwa
kolorowe plecaki, w których były rzeczy dziewczynek.
- Nie martw się o to. –
odpowiedział. Odeszli, a my wróciliśmy do salonu, gdzie były już
dziewczynki.
Włożyłam ostatnie klocki do
pudełka i skierowałam się na górę. Zajrzałam do gościnnego
pokoju, gdzie dziś dziewczynki miały spać. Chciały by David
opowiedział lub przeczytał im przed snem, więc tej nocy ich
pokoiki były puste, a duże łózko w gościnnym było oblegane
przez Guaje i jego dwie małe pociechy.
Spędziliśmy z nimi cały dzień.
Czułam się jakby to była moja rodzina, od dawna. Bardzo polubiłam
Zaidę i Olayę, no i myślę że z wzajemnością. Obie to dwie
pocieszne, słodkie, mądre i zabawne istotki.
Zajrzałam do pokoju, a oczy całej
trójki od razu skierowały się na mnie.
- To wy jeszcze nie śpicie? –
zaśmiałam się, a małe pokręciły główkami.
- Czekamy aż tata skończy
opowiadać. – oznajmiła Zaida. – Ty też ciociu chcesz
posłuchać? – uśmiechnęła się i przesunęła się do siostry,
przywołując mnie do nich.
- A o czym jest ta historyjka? –
zapytałam. – Tak w skrócie poproszę.
- Dwie księżniczki… - zaczął
David, ale Olaya mu przerwała.
- Które nazywają się Olaya i
Zaida. – wykrzyknęła.
- Mieszkają one w swoim zamku i
wiodą sobie cudowne życie, ale któregoś dnia nad murami ich
twierdzy zaczął latać smok. – mówił dalej, a ja się zaśmiałam
i położyłam obok nich. – No i nie wiem jak to zakończyć, bo
dziewczynki mnie męczą żebym opowiadał i opowiadał, a gdy
skończę, to dopiero powiedziały, że zasną.
- Więc… - uśmiechnęłam się. –
Księżniczki na razie nie mają swych książąt? – zapytała, a
każdy pokręcił głowami. – No dobrze. Obok królestwa
przejeżdżało właśnie dwoje książąt na swoich wiernych
rumakach. Spostrzegli smoka i pognali tam. Chcieli go pokonać, ale
okazało się, że smok jest niegroźny. Zaprzyjaźnił się z
królewnami i królewiczami. W piątkę zamieszkali w jednym zamku.
- I żyli długo i szczęśliwie? –
zapytała uradowana Zaida, a ja skinęłam głową.
- No to teraz, tak jak obiecałyście,
spać. – zaśmiał się David.
- A może jeszcze jedna bajka? –
zapytała z nadzieją Olaya.
- Jutro. – pocałował obie w
czoła. – Dobranoc. – wstał.
- Miłych snów. – dodałam od
siebie.
- Dobranoc. – odpowiedziały równo
i zgasiliśmy duże światło, zostawiając zaświeconą małą
lampkę w kącie pokoju.
- Uwielbiam twoje córki. –
uśmiechnęłam się do niego, gdy wchodziliśmy do sypialni.
- Ich się nie da nie uwielbiać. –
zaśmiał się, zdejmując swoją koszulkę.
- Ja ogólnie lubię dzieci. –
odpowiedziałam, a ten wtedy mnie objął. Uwielbiałam gdy mnie
przytulał, będąc bez koszulki. Czułam jego ciepłe ciało i
mogłam dotknąć torsu.
- Powiadasz, że lubisz dzieci. –
poruszył zabawnie brwiami i mocniej mnie do siebie przyparł.
- Lubię. – zaśmiałam się.
- W takim razie może kiedyś
namówię cię jeszcze na takiego małego Villę. Hmm? – powiedział
rozbawiony.
- Kiedyś… Czemu nie. –
wyszczerzyłam się.
- W takim razie nic nie szkodzi na
przeszkodzie, żeby zacząć treningi. – podniósł mnie i
przeniósł całą roześmianą na nasze łóżko.
Całe dwa dni spędziłem z trzema
najważniejszymi dla mnie kobietami. Bardzo cieszy mnie ten fakt, że
dziewczynki uwielbiają Katherinę, a ona je. Jednak niedziela
dobiegała już końca, a ja musiałem odwieść moje dwa słoneczka
do Patrici. Niedawno powiedziałem byłej żonie o tym, że chciałbym
zabrać je w przyszłym tygodniu do Langreo, na ślub Elsy. Dziś
chcę poruszyć ten temat i mam nadzieję, że je puści i nie będzie
robić zbędnych problemów.
Dziewczynki pożegnały się z
Kathy i zapakowałem je do samochodu.
- Tato, a czy następnym razem
gdy do ciebie przyjedziemy, ciocia też będzie? – zapytała
siedmiolatka, gdy zatrzymałem się na kolejnych światłach.
- A chciałybyście?- zaśmiałem
się, patrząc we wsteczne lusterko.
- Tak, ciocia jest fajna. –
odezwała się mała Olaya.
- W takim razie będzie. –
odpowiedziałem z uśmiechem, zmieniając bieg i startując.
Odprowadziłem dziewczynki i
poprosiłem Patricie o chwilkę rozmowy. Zapytałem o to czy mogę
zabrać dziewczynki na ten ślub. Ponarzekała sobie, ale się
zgodziła. Mogłem teraz zabrać do Asturii całą trójkę.
Cieszyłem się jak mało kiedy.
Wyjeżdżałam po ruchomych schodach
w dużym centrum handlowym, w którym umówiłam się z Gabrielą i
Cesciem. Jeszcze gdy we trójkę mieszkaliśmy w Londynie, często
tak się spotykaliśmy. I szczerze przyznam, że mi tego brakowało.
Chcieliśmy się spotkać tak jak wcześniej i przy okazji pomóc mi
wybrać sukienkę na wesele, na które idę z Davidem, a Cesc miał
zaakceptować tą kreację męskim okiem. Przeważnie wcześniej tak
robiłyśmy, gdy potrzebowałyśmy jakiegoś ubrania, ciągnęłyśmy
Fabregasa ze sobą. Przysiadłam się do stolika, gdzie czekali na
mnie moi przyjaciele.
- Cześć wam. – uśmiechnęłam
się szeroko. – Co słychać ciekawego?
- Hej, wszystko w porządku. Jak po
weekendzie z małymi pociechami Villi? Nie pytały o wujka Cesca? –
zaśmiał się piłkarz.
- Wątpię. Pewnie były zajęte
ciocią Kathy. – śmiała się Gabi.
- No wiecie co… Dziewczynki są
naprawdę wspaniałe, no i Patricia pozwoliła zabrać je Davidowi na
ślub jego siostry. Tak więc jedziemy tam we czwórkę. – mówiłam
uśmiechnięta.
- Super. Taka rodzinka. –
podsumowała Gabriela.
- Gabriela, a ty tak właściwie to
zastanowiłaś się co do tego mieszkania? – zawołałam, mierząc
pierwszą sukienkę, jedną z wielu, które nam się spodobały.
Wyjrzałam przez szparkę kotary. Gabi i Cesc siedzieli centralnie
naprzeciw mojej przymierzalni, na czerwonej sofie.
- Najpierw to ja muszę w końcu
znaleźć pracę, a później myśleć nad mieszkaniem. –
westchnęła. Wyszłam by pokazać jak wyglądam w pierwszej
sukience, ale oboje pokręcili głową. Wróciłam i zabrałam się
za drugą.
- A co z Sergio? Ustaliliście coś
w końcu? Jesteście razem czy nie? – zapytałam zaciekawiona.
- Możemy o tym nie gadać? –
zajęczała.
- No dlaczego? Jestem ciekaw co się
dzieje pomiędzy moim kumplem z drużyny, a przyjaciółką. Jednej
sytuację znam… Jest cholernie szczęśliwa i zakochana po uszy w
niejakim Guaje, a co z drugą? – drążył Fabregas.
- On nadal nie wie czy chce się
angażować w jakikolwiek związek. – prychnęła.
- Weź mu postaw warunek. – znów
wyszłam, tym razem już w innej kreacji. – Albo coś ma być
między wami, albo nie!
- Bo przecież widać to z daleka,
że między wami iskrzy i to porządnie. – wypowiedział się
Hiszpan.
- Dokładnie Gabi, Cesc ma rację.
Co z tą? – wskazałam na sukienkę.
- Pokaż się w innej. –
zakomenderowała Angielka, a ja wróciłam do kabiny. – Tylko, że
ja sama nie wiem czego chce. – znów westchnęła.
- Bo wy oboje to jak dzieci
jesteście… - skwitował ich Francesc. – Nie wiecie czego
chcecie. – dodał i wbił wzrok w swój tablet. – Kat, właśnie
rzucił mi się w oczy pewien ranking. Wiesz, że jesteś zaraz za
Antonellą, Shakirą i moją Dani, do odstrzału przez barcelońskie
fanki?
- Że ja?! – wystawiłam głowę
przez materiał.
- No tak. Ostatnio dużo piszą o
tobie i Davidzie, że jesteście ładną parą i w ogóle. Takie och
i ach. – śmiał się. – Ej, ej, ej! Co ja tu mam! Sergio i
piękna nieznajoma!
- Co?! – ożywiła się Solis.
- No mam tu wasze zdjęcia. Te
dziennikarskie hieny są wszędzie. – pomocnik zacieszał dalej.
- Pokaż ty mi to. – wyszłam z
przebieralni w czerwonej sukience, sięgającej do kolan, z obcisłą
spódnicą i luźniejszą górą, z rozcięciami na ramionach. Oboje
spojrzeli na mnie i zaniemówili. – Co? Aż tak źle? Ta jest
ostatnia!
- Ej, Gabi, ja się nie znam, ale
chyba nie wypada żeby tak towarzyszka brata pani młodej, piękniej
wyglądała od niej samej? – zapytał głupio Cesc.
- Katherino Rodriguez Ledesma!
Kupujesz tą kieckę! – wyszczerzyła się szatynka.
_______________________________________________
Zacznijmy od:
Bienvenido Al Mundo Lea Fabregas Semaan ! <33
To już chyba koniec Barcelońskiego Baby Boomu... No chyba, że o kimś jeszcze nie wiemy?
Dodam jeszcze to, bo przy tym zdjęciu się rozpływam ^^
Gratulacje Cesc! ♥
Awwww, małe dziewczynki Villi *-*
OdpowiedzUsuńOdcinek świetny, czekam na to, aż w końcu Sergio ruszy dupę i coś zrobi </3
Pozdrawiam :*
xxxbarcaxxx
Swietny odcinek. Kat i David sa razem cudowni, bardzo dobrze ze dziewczynki zaakceptowaly Kathy. A ta scena w sklepie? Haha, no to dziewczyny niedlugo posmakuja co to znaczy byc WAGs. Czekam na kolejny odcinek i wesele siostry Davida!
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest świetny! Bardzo mi się podoba :) Widać, że dziewczynki zaakceptowały Kat i to się liczy. A Fabregas? Jest świetnym przyjacielem! Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :> to jest taka lista odstrzału? nawet nie wiedziałam :P ta trójka to prawdziwi przyjaciele :D rodzinka Villa - to pięknie brzmi *__* Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAah, jakie słodkie zdjęcie *.*
OdpowiedzUsuńA rozdział też! Ten ślub będzie cudowny *.*
Na początek poproszę , bo zawsze zapomnę żebyście informowały mnie na http://hiszpanskieperypetie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału
Słodko *.*
Zaida i Olaya <3
^^
A David chce synka *.*
Aww
AWWWWW dziewczynki słodkie takie ♥ Podoba mi się pomysł szczęśliwej rodzinki! :D A co do losowania, to było do przewidzenia :)
OdpowiedzUsuńMiło, że wszystko pomiędzy Davidem, Katherine i dziewczynkami się układa. Mam tylko nadzieję, że Patricia nie będzie chciała niczego popsuć pomiędzy nimi.
OdpowiedzUsuńKoncepcja szczęśliwej rodzinki bardzo mi się podoba. Ogólnie lubię gdy w opowiadaniu góruje sielanka. Ta akcja w sklepie rówież bardzo ciekawa. Cieszy, że córki Davida bardzo lubią swoją 'ciocie'. Czekam na następny i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńmanutdlov.blogspot.com