piątek, 29 marca 2013

16. Don't think about him

   Poprosić o coś faceta to jak walenie głową mur - bezskuteczne! Odwiedziny Sergia miały jej pomóc, a nie jeszcze bardziej dobić. Stałam pod jej pokojem bite 15 minut i próbowałam się do niej dostać. Co chwila przychodzili do mnie David, Pedro albo Carolina żeby mi pomóc, bezskutecznie.
   - Gabriela, słyszysz?! Liczę do trzech i wołam Pedra i Davida, żeby wyważyli te drzwi! – powiedziałam już nieźle wkurzona. – Jeden, dwa… - zaczęłam, a tu nagle usłyszałam, przekręt klucza w zamku. Nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Gabi stała na środku.
   - Lepiej? – prychnęła.
   - Gdzie jest ta moja stara przyjaciółka, która ciągle chodziła uśmiechnięta i przeklinała Ramseya, wyklinając go od dupków? – zaśmiałam się.
   - Nie mam teraz powodu do śmiechu, a Aarona będę miała jeszcze okazję do powyzywania, na przykład na najbliższym meczu. – przewróciła oczami.
   - Jak to? – nie wiedziałam o czym mówi.
   - Czyli ty też nie wiedziałaś kto jest najbliższym rywalem Barcelony?
   - Nie patrzyłam ostatnio na terminarz. Ale czy ty chcesz powiedzieć, że Arsenal tu przyjeżdża?! – wytrzeszczyłam oczy, a ona kiwnęła głową. – Chodź! – zarządziłam, łapiąc ją za dłoń i ciągnąc ze sobą na dół. Wkroczyłyśmy do salonu, gdzie siedzieli Pedrito. Carola i David, śmiejąc się z czegoś. Usiadłam na kanapie pomiędzy bratem i Villą i wzięłam na kolana laptopa, który wcześniej leżał na blacie. Wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli, ale ja z prędkością światła przeszukiwałam Internet, by dowiedzieć się jednej rzeczy.
   - Cholera! – wrzasnęłam, mocno trzaskając klapką laptopa.
   - Co się stało? – zapytała ciężarna blondynka.
   - Wenger go powołał! – wstałam i wbiegłam do swojej sypialni. Kopnęłam walizkę, którą już wcześniej zaczęłam pakować i stanęłam przy oknie, z założonymi rękami. Słyszałam, że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Objął mnie w pasie i położył swój podbródek na moim ramieniu. Przymknęłam oczy i jak zawsze, oddałam się zapachowi jego wody kolońskiej.
   - Jesteśmy wszyscy z tobą, ja, Gabriela, Pedro, Carolina, Cesc i cała reszta. Nie myśl o nim. – delikatnie musnął swoimi ustami miejsce na moim karku.
   - Ale czuję, że jak go zobaczę to ten ból i wspomnienia wrócą. – skrzywiłam się. – Wiem, że nie mogę patrzeć wstecz, liczy się teraźniejszość, to że mam ciebie i jestem szczęśliwa. – przerwałam. – Cholernie szczęśliwa. – dodałam. – No, ale… - znów ucięłam. On westchnął i odwrócił mnie do siebie.
   - Nie pozwolę, żebyś się tym wszystkim zadręczała, słyszysz? Tak jak powiedziałaś, to jest przeszłość, więc nie widzę powodów żeby do niej wracać, a on cię już nie skrzywdzi. Nie pozwolę mu na to. Nikt nie pozwoli. – przytulił mnie do siebie. – A zmieniając temat. Rozmawiałem z Aidą. Pytałem co chce zrobić ze swoim starym mieszkaniem w Barcelonie, bo teraz kupili wspólne z Adamem. Tamto chce wynająć, więc pomyślałem o Gabrieli.
   - Dziękuję David, porozmawiam z nią o tym później. – lekko się uśmiechnęłam.

Dwa dni później.
  Dziś do Hiszpanii ma przylecieć kadra z Londynu. Nie mogłam spać. W nocy plątałam się po domu Davida jak duch. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Niby przeszłość, ale teraz ciągle o tym myślę. Dlaczego wybrali sobie przeciwnika z Premier League, akurat z Arsenalu? Dlaczego nie taki Liverpool czy Chelsea. Przynajmniej spotkałabym Mate, Torresa albo Reine, bo dawno ich nie widziałam, a lubię reprezentantów Hiszpanii. Oczywiście, spotkam Kanoniera Hiszpana, Santiego, ale to chyba jedyny plus tego towarzyskiego meczu.
Siedziałam na kanapie w salonie z kubkiem ciepłej herbaty, już kolejnej. Słońce właśnie zaczęło wschodzić na katalońskie niebo. Zawsze lubiłam ten widok, a ale dziś nie wspomógł mi w poprawie humoru.
  Usłyszałam kroki, a po chwili David siadał już obok mnie na kanapie. Zaspany przytulił się do mnie.
   - Przeszkadzałam ci w nocy tym chodzeniem, prawda? – zapytałam.
   - Przeszkadzało mi tylko to, że nie było cię obok mnie. – wymruczał, drzemiąc na moim ramieniu.
   - Nie mogłam spać. – dopiłam ostatnie łyki napoju i odstawiłam kubek.
   - Kochanie, co ja mam zrobić, żebyś w końcu przestała o tym myśleć, co? – zajęczał, patrząc na mnie z miną zbitego psiaka.
   - Wymazać mi pamięć sprzed ostatnich dwóch lat, czyli mój związek z Ramseyem. – westchnęłam.
   - Dobra. – rzucił od razu. Podniósł się i wbił swoje usta w moje.
   - David! – jęknęłam.
   - Sama tego chciałaś. – zaśmiał się i ułożył się nade mną, ciągle mnie całując.

  Siedziałam na siłowni z Ericiem i Isaaciem, którzy trenowali indywidualnie. Obaj cięgle mnie rozśmieszali. Nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia weszła spora grupka mężczyzn, Kanonierzy na czele ze swoim trenerem i pracownikiem naszego stadionu, który ich zapewne oprowadzał i zapoznawał z katalońską twierdzą futbolu. Ujrzałam wiele znanych mi twarzy, które na mój widok od razu zaczęły się uśmiechać. Ujrzałam również i jego, też się głupio szczerzył. Odwróciłam swój wzrok by wrócić do zajęć z naszymi kontuzjowanymi. Przeszli dalej, a ja odetchnęłam z ulgą.

  Wróciłam do swojego gabinetu, nie zamykałam drzwi, bo i tak już się zbierałam. Otworzyłam swoją szafkę, by schować biały fartuch. Odruchowo spojrzałam na lustro na drzwiczkach. Przestraszyłam się, bo zauważyłam, ze ktoś stoi w progu. Odwróciłam się.
   - Kathy, od kiedy ty jesteś taka strachliwa, hmm? – zaśmiał się, a mi na ten dźwięk zrobiło się niedobrze.
   - Wyjdź, okey? – próbowałam zachować spokój.
   - Dlaczego? – podszedł bliżej z taką swoją cholerną pewnością. – Żadnego twojego barcelońskiego piłkarzyka nie ma już na stadionie. – zaśmiał się.
   - Powiedziałam żebyś wyszedł.
   - Nie jestem głuchy.
   - Więc nierozumny? – zapytałam z drwiną.
   - Oj, Kathy, Kathy, Kathy. Skąd u ciebie tyle agresji? – był coraz bliżej. – Przecież dobrze nam ze sobą było i nawet dalej może być. – złapał mnie w pasie, przysunął do siebie i wbił wargi w moje usta. Odskoczyłam i trzasnęłam go w policzek. – Au, to bolało. – zaśmiał się drwiąco. Przyparł mnie mocno do ściany i ścisnął dłonie, ustami przejechał po szyi. – Dlaczego nie chcesz żeby było jak dawniej?
   - Zaraz zacznę krzyczeć! – powiedziałam bezradnie, bo czułam jak mocno mnie trzymał. Jeszcze chwila i na nadgarstkach będę miała sińce.
   - Ramsey, zostaw ją! – krzyknął damski głos. Ten mnie puścił i odwrócił się.
   - O, jest i Gabi! – wyszczerzył się.
   - Spieprzaj stąd, bo zaraz zawołam ochronę! – powiedziała ze złością.
   - Okey, okey. – podniósł w górę ręce. Ruszył do wyjścia. – Pa. – uśmiechnął się i wyszedł. Gabriela podbiegła do mnie i przytuliła.
   - Nic ci nie zrobił?! – zapytała przestraszona.
   - Nie zdążył. Dziękuję. – odpowiedziałam roztrzęsiona. – Tylko błagam, nie mów o tym ani Pedro, a tym bardziej Davidowi, dobrze? – ciągnęłam, czując napływające do oczu łzy. Poczułam jak Gabriela kiwa głową, że się zgadza. 
______________________________________
 Zbliżają się święta Wielkanocne, więc wspólnie z Inszą chciałybyśmy złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia! Spokojnej Wielkanocy, smacznego jajka i mokrego Dyngusa ;)

PS. Jest Ramsey, więc zaczyna się coś dziać, a ja lubię gdy coś się dzieje :D

10 komentarzy:

  1. Zaczyna się dziać :D No no no :D W ogóle mecz Barca-Arsenal może być ciekawy, mam nadzieję, że któryś z piłkarzy przypadkiem sfauluje Ramseya. W ogóle nie było nawiązania do Gabi i Sergio, a szkoda. Czekam na więcej! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny wpis! *.* Zapraszam do siebie na: http://fcb-en-mi-corazon.blogspot.com/ zachęcam do wyrażania opinii w komentarzach i obserwowania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. no no no bardzo fajny rozdział już nie mogę doczekać sie następnego i także życzę wesołych świąt i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział :> ja też lubię gdy zaczyna się coś dziać, a teraz wiem, że będzie dużo się działo, bo Ramsey to dupek! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nosz kurczę, nadal nie mogę się przyzwyczaić do złego Aarona. Ja go tak lubię.. :c
    Ale przynajmniej się dzieje *-*
    Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Widze, ze robi sie ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaron mnie wkurzył chociaż pojawił się tutaj na chwilkę. Ale z niego dupek, o! Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ah ten Aaron... Nie mogę się przyzwyczaić do złego Aarona. Cały czas widzę go jako tego słodziaka z Arsenalu :D. Nawet tutaj będąc czarnym charakterem bardzo mnie hmm... intryguje? Może jestem kretynką, ale chciałabym dużo Ramseya w opowiadaniu no i żeby dużo namieszał w życiu Kathy i Davida :d. Ten rozdział szczególnie mi się podoba c:.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Głupi Aaron !
    Zdenerwowałam się w tym momencie !
    A taki niepozorny

    OdpowiedzUsuń
  10. Uważam Aarona za zbędnego :D Tak tyle w temacie :**
    U mnie nowość, od razu informuję. Swieżutki jeszcze ciepły na pepita-cruz.blogspot.com - pt. Poznaj ciocię Chelsea, a także 5 rozdział na una-manana.blogspot.com ;) Zapraszam do komentowania <3

    OdpowiedzUsuń