wtorek, 28 maja 2013

33. Beautiful days.



Muszę przyznać, że coraz więcej czasu spędzałam z Sergio, w ciągu tych kilku dni. On się naprawdę stara mnie odzyskać. A ja upewniam się w fakcie, że go kocham.
Usłyszałam płacz Dalii, więc podeszłam do łóżeczka w którym spała.
- Dzień dobry, kochanie – powiedziałam do mojej kruszynki i pocałowałam ją w policzek. Wzięłam ją na ręce i zeszłam na dół, by zagotować jej mleko. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, więc otworzyłam. Nie zaskoczył mnie widok osoby, która stała w progu.
Sergio pocałował mnie i wszedł do środka.
- Potrzymasz ją? Ja pójdę do kuchni pilnować mleka – powiedziałam i dałam mu ją.  Poszłam do pomieszczenia obok, zostawiając otwarte drzwi. Co sekundę wyglądałam zza drzwi i zerkałam kątem oka na Sergia i Dalię. Tak słodko razem wyglądali!
Po kilku minutach podeszłam do nich z ciepłym mlekiem. Usiadłam na oparciu fotela, na którym siedział Busquets.
- Chcesz ją nakarmić? – spytałam go, a on spojrzał na mnie jak na kosmitkę.
- To  nic trudnego – zaśmiałam się i podałam mu butelkę. Co jak co, ale dość sprawnie mu to szło, a Dalia chyba była bardzo szczęśliwa, że wreszcie karmi ją tatuś.
- Co ty na to byśmy pojechali do moich rodziców? Chcą poznać swoją wnuczkę – Sergio uśmiechnął się do mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
- Pojedziemy po ślubie Katheriny i Davida, dobrze? – zaproponowałam. Nie chciałam jechać. Tak wewnętrznie się bałam tego spotkania.
- Za późno. Powiedziałem im już, że będziemy – zaśmiał się, widząc moją minę. Dlaczego on zawsze tak robi?!
- Jesteś okropny –powiedziałam i wstałam, udając obrażoną.
Usłyszałam za sobą kroki, więc odwróciłam się.  Sergio zbliżył się do mnie i ot tak pocałował.
- Też cię kocham – wyszeptał. Czy ja się obym nie przesłyszała?

Spotkanie u rodziców Sergia, przebiegło w bardzo przyjemnej atmosferze. Nie miałam się czego bać. Nie zjedli mnie, a zachwalali, że mają taką piękną wnuczkę. Również potwierdzali fakt, że mała jest podobna do tatusia.  Przez całą wizytę, Sergio trzymał małą na kolanach i zerkał na mnie ukradkiem, słodko się uśmiechając. Z tego wnioskuję, że jest szczęśliwy. Ja muszę przyznać, że też. Po wizycie u jego rodziców, piłkarz odprowadził mnie pod sam dom mojego przyjaciela i czule się ze mną pożegnał. Jest coraz lepiej!

Następnego dnia wstałam prawie o świcie. Dziś był ten wielki dzień! Moja przyjaciółka wychodziła za mąż. Wyjęłam z szafy sukienkę druhny, która była długa, w odcieniach lawendy i zaczęłam się przebierać. Dalia jeszcze się nie obudziła, więc pognałam do łazienki,  zaczęłam się malować i układać włosy,  które wcześniej pokręciłam trochę  lokówką.
Kiedy córka zaczęła płakać, wzięłam ją na ręce i poszłam nakarmić. Cesc z Daniellą również wstali i kiedy Dani się ubierała, Francesc karmił Lię. Co jak co, ale nigdy bym nie przypuszczała, że mój najdroższy przyjaciel najpierw spłodzi dziecko, a potem … a potem dopiero zacznie myśleć o ślubie, a raczej o jakichkolwiek oświadczynach. Kiedy ja już byłam ubrana, przebrałam również swoją córeczkę w sukienkę. Wyglądała w niej ślicznie! Potem poszłam – oczywiście z Dalią – do domu Katheriny i Davida. Miałam pomóc swojej przyjaciółce. Córka została w wózku, a ja pomagałam Kat ubrać się i umalować. Nie musiała kręcić włosów, bo miała wystarczające loki, więc tylko je upięłyśmy wsuwkami.
- Wciąż nie mogę  w to uwierzyć, że wychodzisz za mąż – powiedziałam i czułam jak moje oczy stają się szkliste.
- Nie płacz wariatko! Rozmażesz się – śmiała się Kat. Co ja na to mogłam?
Do ceremonii zostało prawie dwie godziny, a moja przyjaciółka nie mogła usiedzieć w jednym miejscu. Była strasznie zdenerwowana. Przyszły również Carolina i Daniella, które co chwila biegały z lakierem i poprawiały Katherinie włosy.  Istny cyrk!
- Właśnie! Zapomniałam zapytać! Jak ci się układa z Sergio? – zapytała, chcąc zająć się czymś innym niż tylko denerwowaniem się przed ślubem.
- Bardzo dobrze. Wczoraj nasza Dalia poznała swoich dziadków – powiedziałam dumnie i wzięłam córkę na ręce.
- Widzę, że Sergio idzie po całości! – zaśmiała się Kat, a ja tylko przytaknęłam.

W kościele byliśmy chwilę przed dwunastą.  Ja  z Caroliną i Daniellą w kółko coś poprawiałyśmy Katherinie, a Sergio trzymał naszą kruszynkę i nie pozostało mu nic innego jak czekać na mnie.
Kiedy  nadeszła godzina zero, stanęłam po stronie panny młodej jako jej świadkowa. Po stronie Villi był Fernando Torres, który co chwila zerkał na swoją żonę i dzieci.  Mój wzrok mimowolnie spoczął na Busquetsie i Dalii, która chyba zasnęła z główką na jego ramieniu. Cudny widok!
Kościół był pełen gości. Piłkarze z rodzinami, bądź jeszcze dziewczynami. Wszyscy wpatrzeni byli w młodą parę.
Uśmiechałam się szeroko kiedy Katherina i David mówili słowa przysięgi. Przyznam szczerze, że nawet popłynęło mi kilka łez. Widać było ich miłość na kilometr. W tamtym momencie zadałam sobie tylko jedno pytanie. Czy mnie też spotka takie coś?

Po ceremonii wszyscy pojechaliśmy do restauracji, którą Katherina osobiście wynajęła. Znajdowała się ona w hotelu, który również był na wyłączność gości. Siedziałam przy stole obok Katheriny z córką na kolanach, a po drugiej stronie był Sergio.  Nagle rozległo się stukanie w szkło. Wszyscy umilkli i patrzyli się na Fernando, który właśnie chciał przemawiać.
- Jestem przyjacielem Davida od wielu lat. Nie raz na zgrupowaniach coś przeskrobaliśmy… Rzadko się kłóciliśmy, a jak już się to zdarzało, to przysięgam, latały nawet meble – zaśmiał się  - Kocham go ja brata i życzę mu jak najlepiej na nowej drodze życia, którą właśnie rozpoczął z Katheriną. Kochani, wszystkiego najlepszego!
Co  jak co, ale słowa Fernando trafiły do mnie. Wzruszyłam się troszeczkę, ale zdałam sobie sprawę, że teraz kolej na mnie. Dałam Dalię na kolana Sergio i sama wstałam.
- Znam Katherinę od jakiś pięciu lat. Wynajęłyśmy razem mieszkanie, nawet się nie znając. Nigdy bym nie pomyślała, że zostaniemy przyjaciółkami. Jesteśmy swoimi przeciwieństwami. Ona bardziej szalona, a ja spokojna. Ale jak powiadają, przeciwieństwa się przyciągają! – czułam jak do moich oczu po raz kolejny tego dnia napływają łzy – Nie będę opowiadać o niegrzecznych momentach w życiu Kat, ale kochana wiedz, że kocham cię jak siostrę i zawsze będę z tobą, choćby nie wiem co. Szczęścia i pięknej rodziny, która niebawem się powiększy. Niech się stanie, tak jak sobie marzyłaś – wzniosłam toast i przytuliłam się do przyjaciółki.  Usiadłam i wytarłam kilka łez, który były na moim policzku.  Potem zaczęły się tańce i dalsze picie do upadłego. Przetańczyłam kilka piosenek z Sergio, które nas jeszcze bardziej zbliżyły. Potem się zamienialiśmy, raz on szedł na parkiet, raz ja. Ktoś musiał zajmować się Dalią, która nie chciała zasnąć w hotelowym pokoju, który oprócz łóżka miał również łóżeczko dla takich maluchów jak moja córka.
________
Pełne dwie strony, ponad 1000 słów. 
Bardzo mi się podoba ostatnia część mojej "części" opowiadania. Ale lada chwila wraz z Coppernicaną ruszymy z nowym opowiadaniem, na które ja się bardzo cieszę!
Do napisania za tydzień, gdzie pojawi się epilog, jednak czeka Was jeszcze ostatnia część ze strony Davida i Katheriny ^^

9 komentarzy:

  1. Oh, ale pięknie *.*
    Tak bardzo się cieszę, że wszystko idzie w tak dobrym kierunku. Ślub, jak i przemowa Gabi i Fernando były świetne, no może trochę za krótkie, ale i tak się wzruszyłam. Czekam na część Davida i kat i na epilog. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww... ^^
    Dobrze, że Gabi też jest szczęśliwa :) Komu jak komu, ale dziewczyna się nacierpiała i należy się jej!
    A te przemówienia Fera i jej na koniec takie słodkie :>
    Szkoda, że już koniec ;( przywiązałam się do tej historii ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sergio i Gabi ^^ Aww :3
    Kath i Villa .. Aww :3
    Wogóle takie jedno wielkie AWW :3 :D
    Szkoda że to koniec już prawie :O
    Zapraszam do mnie http://no-soy-estrella.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;> ich ślub musiałbyć naprawdę piękny *__* a Sergio i Gabi są kochani ;) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie, że pomiędzy Gabriellą i Sergio zaczyna się układać. Mam nadzieję, że tak już pozostanie. I super, że do ślubu Katheriny i Davida doszło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Od początku kibicowałam Gabrielli i Sergio. Cieszę się ,że postanowili dać sobie szansę. Przemówienie Torresa było świetne.
    Zresztą całe Wasze opowiadanie jest świetne. ;)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. Ślub Davida i Kat musiał być przepiękny :) Cieszę się, że również Gabi i Sergio się układa, bo na to zasłużyli po tym wszystkim, co musieli przejść. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aww
    A pojawienie się Fernando to miód na serce <3

    OdpowiedzUsuń
  9. zapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/ licze na komentarze

    OdpowiedzUsuń