Minęło
już ponad dwa lata, odkąd rozstałam się z Aaronem. Wiedziałam,
że nie byliśmy sobie pisani i tak miało być. Jednak wszyscy
jesteśmy ludźmi i trzeba sobie wybaczać. Okey, pamiętam jak przez
niego cierpiałam i wylałam hektolitry łez, ale jak teraz
przypadkiem na niego wpadłam… Przecież mogę z nim normalnie
porozmawiać. Siedzieliśmy w kawiarni i rozmawialiśmy o byle czym.
I co najważniejsze nawet nie wspomniał w tym wszystkim o Davidzie,
a tu nagle wpada Gabriela i wyprowadza mnie z lokalu. Zaczęła na
mnie krzyczeć i odholowała do domu. Rozumiem, że wszyscy się o
mnie martwią, ale do jasnej cholery to moje życie i wiem co robię.
Następnego dnia wyszłam tak po
prostu na miasto. Wlokłam się bezcelowo po mieście, nie wiedząc,
co ze sobą zrobić. Usiadłam na ławce przed jedną z fontann na
deptaku. Oparłam się i przymknęłam oczy.
- Piękny kwiatek , dla pięknej
dziewczyny. – usłyszałam. Otworzyłam oczy i ujrzałam jedną
herbacianą różę, a trzymał ją walijski piłkarz.
- Cześć Aaron. – lekko się
uśmiechnęłam i odebrałam różę, a on usiadł obok mnie. –
Przepraszam cię za wczoraj, za Gabrielę. – zaczęłam.
- Nie musisz, naprawdę. Rozumiem
ją. W końcu na jej miejscu też pewnie bym tak zrobił. –
uśmiechnął się. – Jestem idiotą. – dodał i spuścił wzrok.
- Dlaczego tak mówisz? –
zapytałam.
- Bo straciłem taką kobietą jak
ty. – spojrzał na mnie.
- Przestań, to przeszłość, a z
resztą ty sam to wybrałeś. – spojrzałam na niego z ukosa. –
Nie wracajmy do tego. – dodałam.
- Racja. Cieszy mnie to, że
normalnie ze mną rozmawiasz. – powiedział, a ja w tym momencie
dostałam SMSa od Caroliny.
- Przepraszam cię, ale muszę iść.
Obiecałam, że posiedzę dziś z synem Pedra. – wstałam.
- Miło cię było zobaczyć. –
uśmiechnął się.
- Do zobaczenia. – rzuciłam i
skierowałam się w stronę przystanku autobusowego.
Siedziałem przed telewizorem i
ciągle naciskałem na guzik w pilocie, zmieniając kanały. Wtem
usłyszałem dzwonek do drzwi. Wstałem i poszedłem otworzyć. Do
domu wpadła Gabriela.
- Cześć. – rzekłem i
zamknąłem za nią drzwi.
- David, bronię cię przed
Katheriną jak tylko mogę, ale do jasnej cholery muszę wiedzieć
czy to wszystko jest prawdą! – mówiła jak opętana.
- Nigdy nie mógłbym jej
zdradzić. Kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Fakt,
wtedy w hotelu byłem trochę pijany po meczu, ale pamiętałbym
gdyby miało się coś tam wydarzyć. Ona musi mi uwierzyć.
- Jak na razie to ona jest
skłonna do tego, żeby iść i odwołać ślub. – rzuciła. –
Musisz z nią porozmawiać.
- Próbowałem. Nie chce mnie
słuchać. – oparłem się o ścianę. Przejechałem dłonią po
twarzy.
- Wiesz, że Ramsey jest w
Hiszpanii? – zapytała cicho.
- Tak, wiem. Cesc mi mówił.
Jeżeli ją tknie, zabije go. – uderzyłem pięścią w blat
komody. Wtedy do mojego domu wpadł blondyn. Fakt, nasz byczek nigdy
nie puka, gdy nawiedza ten dom.
- Cześć stary, cześć Gabi.
Widzę sztab alarmowy w wersji mini, ale macie też i mnie.
Zostawiłem Olallę z dziećmi w hotelu i jestem.
- Cześć Fernando. –
odpowiedziała Solis. Znali się. Przecież Torres też mieszka w
Londynie, a poznali się dzięki mojej Kathy.
- Mówię od razu, że David tego
wieczoru był grzeczny, co prawda do pokoju wróciłem dopiero nad
ranem, ale to przecież laska by tak nie uciekła szybko, a poza tym
on nie jest zdolny do zdrady. – prychnął Hiszpan.
- Ja w to wierzę, ale gorzej z
Kathy. – prychnęła Gabi.
- Po to tu jestem, żeby
doprowadzić do ich ślubu. – klasnął i zatarł ręce. –
Pogodzimy was. – położył dłoń na moim ramieniu.
- Mam nadzieję. Dom bez niej
jest pusty. Brakuje mi jej. – odpowiedziałem.
- No dobra, pogadamy, ale
wychodzimy, bo muszę iść napić się mojej ulubionej kawy w
kawiarni przy deptaku. Grzechem by było być w Barcelonie i tam nie
wstąpić. – powiedział i pociągnął nas za sobą.
Torres kupił sobie swoją kawę,
a przy tym namówił i nas. Szliśmy alejką z plastikowymi kubkami z
kawą na wynos.
- Ej to ona! – krzyknęła
nagle Gabriela, prawie zakrztuszając się napojem. Wskazała na
niewysoką szatynkę z brzuchem, wchodzącą do jakiejś restauracji.
- Ale co ona? – zapytałem
zdezorientowany.
- No to ona powiedziała, że ma
z tobą dziecko! – prawie krzyczała.
- Ja ją znam. – dorzucił się
blondyn. – To laska Ramseya.
- Co?! Jesteś pewien? –
pytałem.
- W stu procentach. Nora chodzi z
jej młodszą siostrą do przedszkola, więc Olalla ją zna. –
wytłumaczył.
- Ej, a tam jest Kat z Aaronem. –
zauważyłem ich, siedzących na ławce pod fontanną. Katherina
siedziała z różą w ręku i rozmawiała z nim o czymś. Po chwili
wstała i ruszyła w przeciwnym kierunku.
- Róbcie co chcecie, ale ja idę
za tą laską. – powiedziała Gabriela i pobiegła do tamtego
lokalu.
- Chodźmy do tego cwaniaczka,
zanim spieprzy. – Nando poklepał mnie po ramieniu i wskazał na
piłkarza. Podeszliśmy do niego i usiedliśmy po obu stronach, a on
jakby przerażony, najpierw spojrzał na mnie, później na Torresa.
- Ramsey, co ty znów
kombinujesz? – zapytałem z przeszywającym wzrokiem.
- A witam kolegów po fachu. –
wyszczerzył się.
- Wątpię w to byśmy byli
kolegami. Ani nie gramy w jednym klubie, ani w reprezentacji… -
dołożył Nino. – Dlaczego twoja laska była u Katheriny i
wcisnęła jej kit, że to dziecko Davida? – zapytał prosto z
mostu.
- Lubisz wtrącać nos w nie
swoje sprawy Torres? – zasyczał.
- Dla ciebie, to co najwyżej pan
Torres. Widzę, że ty za to bardzo lubisz mieszać w kogoś
szczęśliwym życiu. – dodał.
- Czemu to robisz, co? –
zapytałem, a on się gorzko zaśmiał.
- Może zatęskniłem za Kathy,
hmm? – zaśmiał się i wstał. Odwrócił się i ruszył przed
siebie. Miałem ochotę wstać i pognać za nim. Dołożyć mu.
Fernando mnie zatrzymał.
- Zostaw, zobaczymy co wskóra
Gabriela. – powiedział.
Pedro z Caroliną pojechali na
większe zakupy, a ja siedziałam z Bryanem w domu. Chłopczyk był
grzeczny, z resztą jak zwykle. Najpierw zasnął, a później
spokojnie siedział i się bawił. Rozumiał mnie, dał mi się w
spokoju się spakować. Tak, postanowiłam wrócić do Anglii. Sama
tam nie będę. Mam w Londynie przyjaciół piłkarzy, Torresa, Matę,
Cazorlę i Reinę w Liverpoolu oraz Silvę w Manchesterze. Z Aaronem
też się przecież jakoś dogaduję. David niech sobie tutaj siedzi
z tą swoją dziewczynką i niech zajmują się swoim dzidziusiem.
W pewnym momencie rozległo się
głośne pukanie do drzwi.
- No, ciekawe kto to taki. –
uśmiechnęłam się do małego Rodrigueza i pogłaskałam go po
główce. Poszłam otworzyć drzwi. Stanęłam jak wmurowana, gdy
zobaczyłam kto stoi w progu.
_________________________________Jak można tego samego dnia skręcić staw kolanowy lewej nogi i staw skokowy prawej? No właśnie! To tylko mogłam być ja! Jestem uziemiona -.-
Jeszcze dwa rozdziały i epilog ! ♥
Buźka! ;***
I ! Zapomniałabym! David, uduszę! Siedź na tyłku, a nie zmiany ligi Ci się zachciewa -.-
Ramsey ty... tylko go udusić, krętacz jeden. A ty Davidku lepiej się postaraj i ratuj ten związek. :D
OdpowiedzUsuńA to jebany Ramsey .. :D Krętacz cholerny :D
OdpowiedzUsuńNie no prosze .. Niech ona nie wyjeżdża :O
Zaprraszaam : http://no-soy-estrella.blogspot.com/ ~ blog oczywka o Barcelonie :D
świetny rozdział :> no to teraz się wszystko wyjaśnia! Wiedziałam, że Dave tak po prostu jej nie zdradził. czekam, aż poznam prawdę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że wszystko się wyjaśni i będzie w porządku :) zapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOsz cholera! Aaron, grrr ._. Torres się pojawił. Kocham Go <3 i kto stanął w drzwiach? Kurczę, dodaj szybko nowy, bo umrę xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Aaron to dupek i to ogromny. Ale mnie wkurza.. Niech to się lepiej szybko wyjaśni, bo inaczej David będzie cierpiał ;<
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział :)
Nie znoszę Aarona... Jest idiotą :/ Mam nadzieję, że David i Katherine wyjaśnią sobie w końcu wszystko i pogodzą się...
OdpowiedzUsuńMasakra, wkurza mnie Ramsey :) Mam nadzieję, że się pogodzą :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie http://firmera-en-el-amor.blogspot.com/! Nowy rozdział :*
Osobiscie to uwielbiam Aarona, ale tutaj to przeszedł samego siebie ;/ Chcę, żeby David i Kath sobie to wszystko wyjaśnili, bo są sobie przeznaczeni i już! Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na trzeci rozdział na http://que-no-es-adios.blogspot.com/. Pozdrawiam!
Jeeeej <3. Uwielbiam <3.
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie do mnie na rozdział 8 ;). Akcja nabiera tempa i niebawem pojawią się chłopcy z FC Barcelony ;) --------> http://do-konca-zycia-i-jeden-dzien-dluzej.blogspot.com/