piątek, 10 maja 2013

28. Leave me

   Nie rozumiałem nic. Kompletnie nic. Katherina nie odbiera ode mnie telefonów od trzech dni. Gdy próbuję dzwonić do Dani, Caroliny albo Gabi, one mnie zbywają, mówiąc, że nie mają czasu rozmawiać albo nie mogą. Pytałem też Cesca i Pedro, ale nic nie wiedzieli i sami dziwili się, że Kat nie odbiera ode mnie telefonów i szczerze powiedziawszy, od nich też.
   Staliśmy we czwórkę ja, Pedro, Cesc i Gerard w jednym miejscu na lotniskowym korytarzu, czekając z resztą reprezentacji na lot do Hiszpanii. Wyjąłem telefon i znów wykręciłem numer Kathy. Kilka sygnałów i poczta.
   - Ej no, ja już tego nie wytrzymam. Może coś jej się stało? – powiedziałem.
   - No przestań, jakby tak było to przecież dziewczyny by nam powiedziały, a nie zbywały temat. – odparł Pique.
   - Gerard ma racje. Ja też spróbuję do niej zadzwonić. – odezwał się Fabregas. Wybrał numer swojej przyjaciółki i włączył na głośnik. Po dwóch sygnałach ktoś odebrał, najpierw głucha cisza, a zaraz głos dziecka.
   - To Bryan. – szepnął Pedro.
   - Jesteś pewien? – zapytał obrońca.
   - No chyba poznam głos mojego syna. – odparł podniesionym głosem Rodriguez.
   - Bryan, co ty tam robisz? – rozległ się głos Caroliny. – Kochany, to nie zabawka. – roześmiała się.
   - Carolina! – zawołał Cesc do mikrofonu.
   - Słucham?
   - Błagam, nie zbywaj mnie. Powiedz dlaczego Kathy nie odbiega żadnych telefonów?!
   - Mogę powiedzieć tylko, że przeprowadziła się do nas. Nic więcej. – szepnęła.
   - Jak to się przeprowadziła?! David coś ty jej zrobił?! – krzyknął Pedro.
   - Jestem na głośniku? – zapytała blondynka.
   - Nic nie zrobiłam! Ja nic nie wiem. Carol, co się stało?! – mówiłem bezsilnie.
   - Naprawdę nie mogę.
   - Carolina, my się tu wszyscy o nią zamartwiamy. Dlaczego się wyprowadziła z domu Villi? – pytał Cesc.
   - Przepraszam was, muszę kończyć. Wytłumaczycie sobie z nią wszystko, gdy tylko wrócicie. Pa. – rozłączyła się i wszyscy spojrzeliśmy po sobie. O co do jasnej cholery chodzi?! Dlaczego wyprowadziła się z domu? Co się stało?! Ja chcę już być w Barcelonie i ją zobaczyć, porozmawiać i dowiedzieć się wszystkiego.

   Carolina pojechała po mojego brata na lotnisko, a ja siedziałam w salonie z moim chrześniakiem. Zapewne jak przyjedzie będzie chciał żebym mu o wszystkim powiedziała, a ja nie wiem czy tego chcę. Znów będę musiała przez to przechodzić. Nie chcę. David będzie miał dziecko z inną, przypadkową dziewczyną. A ja? Ja rozważam myśl o powrocie do Anglii. Wróciłabym do Londynu i tak jak Gabriela, odcięła się od ojca dziecka.
   Mały siedział w kojcu i bawił się swoimi zabawkami. Ja leżałam na sofie, wpatrując się w sufit. Dłoń położyłam na moim brzuchu i pomyślałam o tym maleństwie. Dowiedziałam się o nim tydzień temu. Właśnie zaczynam drugi miesiąc. Chciałam powiedzieć o tym Davidowi jak wróci. Teraz nie wiem jak to się wszystko potoczy. Jeszcze ten ślub i przygotowania, wszystko szlag trafi.
  Bryan zaczął marudzić, więc wyszłam do kuchni by przynieść jego soczek. Wróciłam do salonu i przykucnęłam przy kojcu, patrząc na bratanka i głaszcząc go po główce. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi, czyli Pedro z Caroliną wrócili. Odwróciłam się i zobaczyłam, że razem z nimi stała jeszcze trzecia osoba. Od razu wstałam i bez słowa ruszyłam na górę.
   - Katherina! – usłyszałam za sobą głos Davida. Wpadłam do swojego pokoju, tego samego co na początku, gdy przyjechaliśmy do Hiszpanii, dwa lata temu. Oparłam się o drzwi i zjechałam w dół. Podkuliłam kolana i schowałam twarz w dłoniach. Słyszałam, że był już pod drzwiami. – Kathy, co się dzieje? – pytał. Nie odpowiadałam. – Dlaczego się do mnie nie odzywasz?! Co ci zrobiłem?
   - Odejdź! – krzyknęłam.
   - Kat! – znów zawołał i nacisnął na klamkę, pchnął drzwi, a że był silny to zdołał je otworzyć i mnie przesunąć. Wszedł do pokoju. Ja się nie ruszyłam. Przykucnął obok mnie. – Co jest? – zapytał.
   - Zostaw mnie!
   - Spójrz na mnie! – krzyknął i złapał mnie za ramiona. – Co to za zabawa?! Nie odbierasz ode mnie telefonów, nie odzywasz się. Nic nie rozumiem.
   - Wyjdź. – szepnęłam.
   - Katherina, nigdzie nie wyjdę dopóki nie dowiem się o co chodzi. – delikatnie podniósł moją głowę, łapiąc za podbródek. – Dlaczego płaczesz?
   - A co ty byś robił gdybyś był na moim miejscu? Przychodzi do mnie kobieta, w szóstym miesiącu ciąży i mówi, że będzie miała dziecko z moim przyszłym mężem. Co? – wykrzyczałam mu prosto w twarz. Jego wyraz twarzy od razu spoważniał, a zaraz po tym zastygł.
   - Żartujesz sobie? – zapytał po chwili.
   - A wyglądam jakbym żartowała? – prychnęłam.
   - Kathy, nigdy cię nie zdradziłem. To jakiś blef! – wypowiedział zachowując spokój.
   - Dokładnie pół roku temu, gdy byliście z reprezentacją w Chorwacji, rozgrywki. Dziewczyna podała dokładną datę, nazwę hotelu, numer pokoju. Podobno była pokojówką. Do jasnej cholery, Villa przespałeś się z nią! – krzyczałam.
   - Kochanie, ale… - nie dokończył do dostał ode mnie w policzek.
   - Nie nazywaj mnie już tak. – warknęłam.
   - Kathy, nic takiego nie miało miejsca. – zajęczał. – Ona zmyśla.
   - Dlaczego miałaby to robić?!
   - Nie mam pojęcia, ale cię nie zdradziłem, Kat!
   - Wyjdź, proszę cię. – szepnęłam, odwracając głowę.
   - Kat…
   - Wyjdź! – krzyknęłam.
  Po woli wstał i ciągle się na mnie patrząc wyszedł z pokoju. Podniosłam się i powlekłam do łóżka. Położyłam się i skuliłam. Łzy popłynęły mi samowolnie.
Usłyszałam ciche kroki i uginający się obok mnie materac. Za mną położyła się Carolina i przytuliła mnie.
   - Ciiiiii, wszystko będzie dobrze. – pogładziła mnie po włosach.

  Musiałam wyjść na murawę i zanieść kartoteki trenerom, akurat wtedy gdy pierwsza drużyna miała trening. Wyszłam na korytarz, gdy rozdzwonił się mój telefon. Mama. Odebrałam.
   - Cześć kochanie! – usłyszałam. – Co u ciebie słychać?
   - Wszystko w porządku. – skłamałam, ciągle idąc w stronę boiska treningowego.
   - Co u Davida? Słyszałam, że strzelił kilka goli na tych meczach z reprezentacją. – mówiła zachwycona, bo przecież ona od razu pokochała swojego przyszłego zięcia. Teraz raczej to już niedoszłego.
   - Też dobrze. Mamo, przepraszam cię, ale jestem w pracy.
   - No dobrze Kat, później się zdzwonimy. Pa. – odpowiedziała i się rozłączyłam, a ja westchnęłam. Dwaj trenerzy, Tito i Jordi stali przy linii, a na mój pech, musiał przy nich stać David, rozmawiali o czymś. Już byłam gotowa się wrócić, ale nie. Nie będę chować głowy w piasek. Podeszłam do nich i nawet nie spojrzałam na Villę.

  Leżałem bez życia w naszej sypialni, patrząc się w sufit. Nawet nie zareagowałem gdy wparowali do środka Cesc, Gerard i Leo.
   - Gadałem z Torresem, bo wtedy dzieliłeś z nim pokój. Nie potwierdzi ci alibi, bo wtedy siedział praktycznie całą noc po meczu u Reiny i Ramosa. – mówił Cesc.
   - Stary, może ty faktycznie wtedy bzyknąłeś tą pokojówkę? – zapytał Gerard, uważnie się mi przyglądając.
   - Weź nie kop leżącego. – mruknął Messi. – Jeżeli David nic nie zrobił, to nic nie zrobił.
   - Ej, właśnie dostałem SMS-a od Danielli, że widzi Kathy, siedzącą w kawiarni z Ramseyem i gadają sobie w najlepsze. Co on do jasnej cholery robi w Hiszpanii? – mówił poruszany Fabregas, a ja zerwałem się na równe nogi. Co Ramsey chce od mojej Kathy?! 
_____________________________________________ 
  Jeszcze, yyyyy...  cztery rozdziały i epilog jeżeli dobrze liczę ;) 
 Ponownie chciałabym Was zaprosić na stronkę [thriller-of-story] :))  
Do następnej ;* 
  

10 komentarzy:

  1. świetny rozdział :> No to co tam robi Ramsey?! To się tak nie może skończyć! Wszystko się musi wyjaśnić . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie podoba mi sięże Ramsey jest w Hiszpanii ... David wysil się trochę i ratuj to ! Czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja pierdziele, Jak mogla ona jej uwierzyc skoro jej nie zna no sorry, ale taka naiwna tez nie powinna być!
    A ten Ramsey tu po cholere o.O
    Wszystko mam nadzieje, ze bedzie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam za to, że nie komentuję na bieżąco, ale po prostu długo nie wchodziłam na swoje konto. Dostając powiadomienie od razu czytałam rozdziały, ale jeszcze raz przepraszam za to , że nie komentowałam. Jestem ciekawa tak wielu rzeczy. Kompletnie nie mam pojęcia jak potoczą się losy Davida i Busquetsa. No kurcze na prawdę nie wiem jak to zostanie rozwiązane choć nie ukrywam ,że liczę na szczęśliwe zakończenie.
    Przy okazji proszę o opinię ,gdyż chcę pisać kolejne opowiadanie a kompletnie nie wiem jakiego piłkarza wybrać na głównego bohatera.
    you-can-fix-everything.blogspot.com
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Kłótnia była to przewidzenia, ale że Ramsey?! Na mojej twarzy maluje się klasyczny WTF. No nic, czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu Aaron? Przyznam, że nie spodziewałam się tego po Katherine. Ciekawa jestem, co teraz zrobi David.

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko.. Wyczuwam kłopoty i to duże kłopoty, skoro wraca Ramsey. Jednak mam nadzieje, że David jest niewinny i zawalczy o Kat :) Czekam na nowość! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do mnie na 5 :) http://dreeaaamss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ramsey, Ramsey, Ramseeey <3
    Wybacz, ale dostaję głupawki jak o nim słyszę hahaha ;D
    Odcinek jest smutny ;< Ja zachowałabym się tak samo, gdybym była Kathy, nie dziwię się jej.
    Jedynie mam nadzieję, że David nie ma nic wspólnego z ciążą tej dziewczyny i wszystko się wyjaśni!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej no ty no . no yy . :D
    No ej :D Weź . :D Mam nadzieję że David jej nie zdradził no ej :O Ej no :D
    A niech mi Ramsey spieprza :O Może to on coś tam z tą pokojówką namieszał żeby udawała :> :D Mam taką nadzieje ! :D
    Zapraszam http://no-soy-estrella.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń