Wspólnie z Katheriną ułożyliśmy Bryana do snu, a później
zeszliśmy na dół. Usiedliśmy na sofie. Objąłem ją ramieniem i
przytuliłem do siebie.
- Obiecuję ci kochanie, że już
nigdy więcej nie uwierzę w nic, jeżeli nie skonsultuję tego
wcześniej z tobą. – mówiła, a ja pocałowałem ją w czubek
głowy. – Przepraszam. – dodała.
- Kocham cię Kathy. –
mruknąłem i zacząłem gładzić ją po włosach. Po chwili
zasnęła. Siedziałem tak z moją narzeczoną na ramieniu i
gładziłem ją po jej długich, ciemnobrązowych włosach. Byłem
przeszczęśliwy z faktu, że wszystko wróciło do normy, że się
wyjaśniło. Kocham ją i nie wyobrażam sobie dalszego życia bez
niej. Zakochałem się w niej i wiem, że to mocniejsze uczucie, niż
to które towarzyszyło mi kilka lat temu, gdy poznałem Patricię.
Po krótkim czasie do domu wróciło
młode małżeństwo. Zdziwiła ich moja obecność, ale gdy
zobaczyli, że Kat śpi, nie pytali o nic. Zaniosłem ją do
samochodu i wróciłem po jej walizki.
- David? – z kuchni wyłonił
się Pedro.
- To była sprawka Ramseya i jego
laski, dziecko też jest jego. – lekko się uśmiechnąłem.
- Czyli wszystko w porządku? –
uśmiechnął się.
- Tak, w jak najlepszym.
Dobranoc. – odpowiedziałem i wróciłem do samochodu.
Otworzyłam oczy, gdy David zatrzymał
samochód pod naszym domem. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Jesteśmy w domu. – mruknął i
pocałował wierzch mojej dłoni. Wysiedliśmy z samochodu, a Villa
zabrał mój bagaż. Od razu wyszliśmy na górę, do naszej
sypialni. David położył w kącie moje torby, które były już
gotowe na wyjazd do Anglii. Teraz żałuję, że nawet o tym
pomyślałam. Sama biję się po głowie, że nie porozmawiałam z
Davidem na początku, tylko tak to wyszło...
Położyliśmy się i przytuliliśmy
do siebie. Najważniejsze było to, że byliśmy razem, że się
kochaliśmy.
- David, muszę ci coś powiedzieć.
– przerwałam ciszę i się podniosłam, siadając na łóżku po
turecku. Ten podparł głowę na łokciu i wbił swój wzrok we mnie.
- Słucham. – odparł.
- Bo… - nie wiedziałam jak
zacząć. Przysunęłam się do niego i chwyciłam jego dłoń.
Przyłożyłam ją do swojego brzucha i spojrzałam mu w oczy. Był
lekko zdezorientowany. – Przez ten cały czas, bardzo za tobą
tęskniliśmy lub tęskniłyśmy, tatusiu. – uśmiechnęłam się.
Podniósł się i usiadł naprzeciw mnie.
- Kat, czy ty jesteś w…? –
przerwał, a ja pokiwałam głową. – Kathy! – krzyknął i mocno
wpił się w moje usta.
Położyliśmy się obok siebie, a on
lekko zjechał w dół. Odgarnął moją bluzkę.
- No cześć skarbie. –
wyszczerzył się i pocałował sam środek mojego brzucha, czym
wywołał u mnie wybuch śmiechu.
- David, jesteś niemożliwy. –
zmierzwiłam jego czarną czuprynę na głowie.
- I do tego przeszczęśliwy. Dziś
dowiedliśmy, że nic nie może nas rozłączyć, dowiedziałem się,
że zostanę tatą, a za pięć dni zostaniesz moją żoną. –
wyliczał.
Następnego ranka obudziłam się
dość wcześnie. Wstałam tak, żeby nie obudzić Guaje i zeszłam
na dół. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam w salonie. Z półki
wzięłam nasz wspólny album. Najpierw nasze pierwsze zdjęcia
razem, z przyjaciółmi, z ich dziećmi, z wakacji i uroczystości. W
końcu zobaczyłam moje ulubione zdjęcie. Stałam na środku murawy,
a przede mną klęczał David z pierścionkiem. Tak, wtedy mi się
oświadczył. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj, a minął
już rok. Do organizacji tego, Villa musiał chyba wtajemniczyć
wszystkich piłkarzy Blaugrany i pracowników Camp Nou.
Miałam wtedy wolne, więc nie
musiałam siedzieć przy sztabie medycznym. Barcelona grała wtedy
mecz z Valencią, a ja siedziałam na trybunach razem z lekko
kontuzjowanymi Martinem Montoyą i Jordim Albą. Remisowaliśmy jeden
do jednego, dzięki golowi Leo Messiego. W ostatniej minucie
spotkania zrobiło się tłoczno przy polu karnym naszego rywala.
Ciągła wymiana podań zawodników z Katalonii i nagle GOL! Mój
David strzelił gola, dzięki któremu to spotkanie zakończyło się
wygraną naszego klubu. Wszyscy zawodnicy, zamiast się cieszyć i
skakać na siebie, jak jeden mąż ruszyli w kierunku trybun. Wtedy
piłkarze, z którymi siedziałam, pociągnęli mnie za sobą. Nawet
nie wiem, w którym momencie byłam już na murawie. Dookoła
wianuszek piłkarzy, a ja w środku. Co to miało być?! Po chwili
przede mną pojawił się David. Uklęknął na jedno kolano, a ja
wstrzymałam oddech. To co wtedy czułam było niedopisania. Wyjął
pudełeczko ze ślicznym pierścionkiem.
- Katherino Rodriguez, czy zrobisz
mi taki zaszczyt i zgodzisz się zostać moją żoną? –
usłyszałam. Wedy się już nie kontrolowałam. Popłakałam się.
Twierdząco kiwnęłam głową. Wsunął mi pierścionek na palca,
wstał, pocałował mnie i mocno przytulił. To nic, że piłkarze i
cały stadion wiwatowały. To nic że chłopcy właśnie wygrali
mecz. To nic że właśnie patrzy na nas miliard ludzi, z trybun i
sprzed odbiorników telewizyjnych. David właśnie mi się wtedy
oświadczył. Wiedziałam, że dzień w którym zostanę jego żoną,
nastąpi na pewno.
Uśmiechałam sam się sama do
siebie, patrząc na to zdjęcie. Spojrzałam na palec, gdzie ciągle
spoczywał ten oto zaręczynowy pierścionek. Usłyszałam, że Dav
schodzi z góry. Usiadł obok mnie i również się uśmiechnął.
- Co oglądasz? – zapytał i
spojrzał mi przez ramię, zaśmiał się gdy zobaczył zdjęcie przy
których odświeżyłam swoje wspomnienia. – Jedyny Tito nie
wiedział, że gdy zdołam strzelić wtedy gola to odstawię takie
przedstawienie. W szatni najpierw na mnie nakrzyczał, a później
zaczął się śmiać i pogratulował oraz życzył szczęścia. –
uśmiechnął się.
- A później przez dwa tygodnie
wszyscy żyli tylko oświadczynami Davida Villi, gazety, telewizja,
internet. – wyliczałam i wtuliłam się w niego. – Jutro
przyjeżdżają już moi rodzice. – wymamrotałam.
- A pojutrze moi. – mruknął pod
nosem, jeszcze drzemiąc na moim ramieniu.
- Wiesz co… Poszłabym teraz na
plażę. – zamyśliłam się głośno.
- Teraz?! Nie ma jeszcze szóstej. –
zerwał się.
- To co? – zapytałam, bawiąc się
jego włosami.
- Pierwsze ciążowe zachcianki? –
westchnął. – No dobra, to na razie pestka w porównaniu z lodami
i ogórkami o północy. – wstał i skierował się na schody.
Zapewne po to, żeby pójść się ubrać.
- Czyżby Patricia cię tak
wykorzystywała? – zaśmiałam się.
- Noooo! – zawołał i skinął
teatralnie głową.
- Ja cię tak nie będę wysyłała!
– krzyknęłam za nim.
- Ona też tak mówiła! –
krzyknął z góry, a ja wybuchałam śmiechem.
Siedziałam w jego objęciach na
piasku i wspólnie oglądaliśmy wschód słońca. Dłonie trzymał
na moim brzuchu i delikatnie go głaskał. Chciałabym żeby tak
wyglądała wieczność, zawsze u jego boku. Bez żadnych
nieporozumień i tajemnic. Obok siebie i dla siebie. W bogactwie i
biedzie. W zdrowiu i chorobie. Razem, na każdym krańcu świata.
- Po weselu powiem dziewczynkom, że
będą miały braciszka lub siostrzyczkę. – szepnął.
- Ja to wtedy powiem Pedro i
Cescowi, bo na razie wiedzą same dziewczyny no i ty. – odparłam.
- Będą mieli niespodziankę. –
zaśmiał się.
_____________________________________________Ej szkoda mi kończyć to opowiadanie. Przywiązałam się do niego! Ale... Jest jedno pocieszenie! Gdy tylko kończymy tą historię, wystartujemy z kolejnym blogiem, o którym oczywiście was poinformujemy :) Będzie to historia także o dwóch dziewczynach, o szalonych piłkarzach, którzy noszą nazwiska... Bla, bla, bla... To później! :P
świetny rozdział :> tak fajnie się czyta rozdział, w którym są tacy zakochani i szczęśliwi :D A oświadczyny Davida musiały być wyjątkowe :> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOo. Jakie słodkie *_*
OdpowiedzUsuńTacy zakochani, szczęśliwi i do tego dziecko ^^
Teraz czekam na ślub xd szkoda, że to już koniec ;c
Pozdrawiam ;*
Super. Ciesze się, że sie pogodzili, zastanawiam się tylko co z Gabi... Tymczasem zapraszam do siebie na rozdział 7 : http://firmera-en-el-amor.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAwww *.*
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że się pogodzili
Mogłoby to opowiadanie trwać jeszcze dłużej i mówię Wam, nie znudziłoby się nikomu :D
Ooo , mam nadzieję ze syyn :D
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już praktycznie koniec :O
Zapraszam na 3 rozdział http://no-soy-estrella.blogspot.com/ :)
Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww! Sama słodkość, nic więcej. Życzę im jak najlepiej :) Czekam na nowość.
OdpowiedzUsuńJakie to słodkie ;D
OdpowiedzUsuńI ta ostatnia scena awwwww przecudowne ;D
Nie chcę końca ;(
Ale dobrze, że będziecie miały jeszcze jednego bloga ;D
Życzę im wszystkim jak najlepiej. Ja również przywiązałam się do tej historii i do bohaterów. Ale całe szczęście, że zaczynacie nowe opowiadanie! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńLaurel.
David jest uroczy :) Ale świetnie, że pogodził się z Kath :)
OdpowiedzUsuń