sobota, 25 maja 2013

32. Home, sweet home

  Wspólnie z Katheriną ułożyliśmy Bryana do snu, a później zeszliśmy na dół. Usiedliśmy na sofie. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie.
   - Obiecuję ci kochanie, że już nigdy więcej nie uwierzę w nic, jeżeli nie skonsultuję tego wcześniej z tobą. – mówiła, a ja pocałowałem ją w czubek głowy. – Przepraszam. – dodała.
   - Kocham cię Kathy. – mruknąłem i zacząłem gładzić ją po włosach. Po chwili zasnęła. Siedziałem tak z moją narzeczoną na ramieniu i gładziłem ją po jej długich, ciemnobrązowych włosach. Byłem przeszczęśliwy z faktu, że wszystko wróciło do normy, że się wyjaśniło. Kocham ją i nie wyobrażam sobie dalszego życia bez niej. Zakochałem się w niej i wiem, że to mocniejsze uczucie, niż to które towarzyszyło mi kilka lat temu, gdy poznałem Patricię.
  Po krótkim czasie do domu wróciło młode małżeństwo. Zdziwiła ich moja obecność, ale gdy zobaczyli, że Kat śpi, nie pytali o nic. Zaniosłem ją do samochodu i wróciłem po jej walizki.
   - David? – z kuchni wyłonił się Pedro.
   - To była sprawka Ramseya i jego laski, dziecko też jest jego. – lekko się uśmiechnąłem.
   - Czyli wszystko w porządku? – uśmiechnął się.
   - Tak, w jak najlepszym. Dobranoc. – odpowiedziałem i wróciłem do samochodu.

  Otworzyłam oczy, gdy David zatrzymał samochód pod naszym domem. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
   - Jesteśmy w domu. – mruknął i pocałował wierzch mojej dłoni. Wysiedliśmy z samochodu, a Villa zabrał mój bagaż. Od razu wyszliśmy na górę, do naszej sypialni. David położył w kącie moje torby, które były już gotowe na wyjazd do Anglii. Teraz żałuję, że nawet o tym pomyślałam. Sama biję się po głowie, że nie porozmawiałam z Davidem na początku, tylko tak to wyszło...
Położyliśmy się i przytuliliśmy do siebie. Najważniejsze było to, że byliśmy razem, że się kochaliśmy.
   - David, muszę ci coś powiedzieć. – przerwałam ciszę i się podniosłam, siadając na łóżku po turecku. Ten podparł głowę na łokciu i wbił swój wzrok we mnie.
   - Słucham. – odparł.
   - Bo… - nie wiedziałam jak zacząć. Przysunęłam się do niego i chwyciłam jego dłoń. Przyłożyłam ją do swojego brzucha i spojrzałam mu w oczy. Był lekko zdezorientowany. – Przez ten cały czas, bardzo za tobą tęskniliśmy lub tęskniłyśmy, tatusiu. – uśmiechnęłam się. Podniósł się i usiadł naprzeciw mnie.
   - Kat, czy ty jesteś w…? – przerwał, a ja pokiwałam głową. – Kathy! – krzyknął i mocno wpił się w moje usta.
Położyliśmy się obok siebie, a on lekko zjechał w dół. Odgarnął moją bluzkę.
   - No cześć skarbie. – wyszczerzył się i pocałował sam środek mojego brzucha, czym wywołał u mnie wybuch śmiechu.
   - David, jesteś niemożliwy. – zmierzwiłam jego czarną czuprynę na głowie.
   - I do tego przeszczęśliwy. Dziś dowiedliśmy, że nic nie może nas rozłączyć, dowiedziałem się, że zostanę tatą, a za pięć dni zostaniesz moją żoną. – wyliczał.

  Następnego ranka obudziłam się dość wcześnie. Wstałam tak, żeby nie obudzić Guaje i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam w salonie. Z półki wzięłam nasz wspólny album. Najpierw nasze pierwsze zdjęcia razem, z przyjaciółmi, z ich dziećmi, z wakacji i uroczystości. W końcu zobaczyłam moje ulubione zdjęcie. Stałam na środku murawy, a przede mną klęczał David z pierścionkiem. Tak, wtedy mi się oświadczył. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj, a minął już rok. Do organizacji tego, Villa musiał chyba wtajemniczyć wszystkich piłkarzy Blaugrany i pracowników Camp Nou.
   Miałam wtedy wolne, więc nie musiałam siedzieć przy sztabie medycznym. Barcelona grała wtedy mecz z Valencią, a ja siedziałam na trybunach razem z lekko kontuzjowanymi Martinem Montoyą i Jordim Albą. Remisowaliśmy jeden do jednego, dzięki golowi Leo Messiego. W ostatniej minucie spotkania zrobiło się tłoczno przy polu karnym naszego rywala. Ciągła wymiana podań zawodników z Katalonii i nagle GOL! Mój David strzelił gola, dzięki któremu to spotkanie zakończyło się wygraną naszego klubu. Wszyscy zawodnicy, zamiast się cieszyć i skakać na siebie, jak jeden mąż ruszyli w kierunku trybun. Wtedy piłkarze, z którymi siedziałam, pociągnęli mnie za sobą. Nawet nie wiem, w którym momencie byłam już na murawie. Dookoła wianuszek piłkarzy, a ja w środku. Co to miało być?! Po chwili przede mną pojawił się David. Uklęknął na jedno kolano, a ja wstrzymałam oddech. To co wtedy czułam było niedopisania. Wyjął pudełeczko ze ślicznym pierścionkiem.
   - Katherino Rodriguez, czy zrobisz mi taki zaszczyt i zgodzisz się zostać moją żoną? – usłyszałam. Wedy się już nie kontrolowałam. Popłakałam się. Twierdząco kiwnęłam głową. Wsunął mi pierścionek na palca, wstał, pocałował mnie i mocno przytulił. To nic, że piłkarze i cały stadion wiwatowały. To nic że chłopcy właśnie wygrali mecz. To nic że właśnie patrzy na nas miliard ludzi, z trybun i sprzed odbiorników telewizyjnych. David właśnie mi się wtedy oświadczył. Wiedziałam, że dzień w którym zostanę jego żoną, nastąpi na pewno.
Uśmiechałam sam się sama do siebie, patrząc na to zdjęcie. Spojrzałam na palec, gdzie ciągle spoczywał ten oto zaręczynowy pierścionek. Usłyszałam, że Dav schodzi z góry. Usiadł obok mnie i również się uśmiechnął.
   - Co oglądasz? – zapytał i spojrzał mi przez ramię, zaśmiał się gdy zobaczył zdjęcie przy których odświeżyłam swoje wspomnienia. – Jedyny Tito nie wiedział, że gdy zdołam strzelić wtedy gola to odstawię takie przedstawienie. W szatni najpierw na mnie nakrzyczał, a później zaczął się śmiać i pogratulował oraz życzył szczęścia. – uśmiechnął się.
   - A później przez dwa tygodnie wszyscy żyli tylko oświadczynami Davida Villi, gazety, telewizja, internet. – wyliczałam i wtuliłam się w niego. – Jutro przyjeżdżają już moi rodzice. – wymamrotałam.
   - A pojutrze moi. – mruknął pod nosem, jeszcze drzemiąc na moim ramieniu.
   - Wiesz co… Poszłabym teraz na plażę. – zamyśliłam się głośno.
   - Teraz?! Nie ma jeszcze szóstej. – zerwał się.
   - To co? – zapytałam, bawiąc się jego włosami.
   - Pierwsze ciążowe zachcianki? – westchnął. – No dobra, to na razie pestka w porównaniu z lodami i ogórkami o północy. – wstał i skierował się na schody. Zapewne po to, żeby pójść się ubrać.
   - Czyżby Patricia cię tak wykorzystywała? – zaśmiałam się.
   - Noooo! – zawołał i skinął teatralnie głową.
   - Ja cię tak nie będę wysyłała! – krzyknęłam za nim.
   - Ona też tak mówiła! – krzyknął z góry, a ja wybuchałam śmiechem.
 
  Siedziałam w jego objęciach na piasku i wspólnie oglądaliśmy wschód słońca. Dłonie trzymał na moim brzuchu i delikatnie go głaskał. Chciałabym żeby tak wyglądała wieczność, zawsze u jego boku. Bez żadnych nieporozumień i tajemnic. Obok siebie i dla siebie. W bogactwie i biedzie. W zdrowiu i chorobie. Razem, na każdym krańcu świata.
   - Po weselu powiem dziewczynkom, że będą miały braciszka lub siostrzyczkę. – szepnął.
   - Ja to wtedy powiem Pedro i Cescowi, bo na razie wiedzą same dziewczyny no i ty. – odparłam.
   - Będą mieli niespodziankę. – zaśmiał się.
_____________________________________________
 Ej szkoda mi kończyć to opowiadanie. Przywiązałam się do niego! Ale... Jest jedno pocieszenie! Gdy tylko kończymy tą historię, wystartujemy z kolejnym blogiem, o którym oczywiście was poinformujemy :) Będzie to historia także o dwóch dziewczynach, o szalonych piłkarzach, którzy noszą nazwiska... Bla, bla, bla... To później! :P

9 komentarzy:

  1. świetny rozdział :> tak fajnie się czyta rozdział, w którym są tacy zakochani i szczęśliwi :D A oświadczyny Davida musiały być wyjątkowe :> Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo. Jakie słodkie *_*
    Tacy zakochani, szczęśliwi i do tego dziecko ^^
    Teraz czekam na ślub xd szkoda, że to już koniec ;c
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Ciesze się, że sie pogodzili, zastanawiam się tylko co z Gabi... Tymczasem zapraszam do siebie na rozdział 7 : http://firmera-en-el-amor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww *.*
    Jak to dobrze, że się pogodzili
    Mogłoby to opowiadanie trwać jeszcze dłużej i mówię Wam, nie znudziłoby się nikomu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo , mam nadzieję ze syyn :D
    Szkoda że to już praktycznie koniec :O
    Zapraszam na 3 rozdział http://no-soy-estrella.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww! Sama słodkość, nic więcej. Życzę im jak najlepiej :) Czekam na nowość.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie to słodkie ;D
    I ta ostatnia scena awwwww przecudowne ;D
    Nie chcę końca ;(
    Ale dobrze, że będziecie miały jeszcze jednego bloga ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzę im wszystkim jak najlepiej. Ja również przywiązałam się do tej historii i do bohaterów. Ale całe szczęście, że zaczynacie nowe opowiadanie! Pozdrawiam ;*
    Laurel.

    OdpowiedzUsuń
  9. David jest uroczy :) Ale świetnie, że pogodził się z Kath :)

    OdpowiedzUsuń