wtorek, 29 stycznia 2013

4. Forget about everything



    Leżałam wtulona w poduszkę, a łzy spływały mi po policzkach. Cały dzień chciałam pokazać, że jestem silna, ale łgałam. Nie chciałam żeby każdy się nade mną użalał, bo płaczę z powodu Ramseya. Teraz gdy nikt nie widzi, mogę to zrobić z ulgą. Czułam się bezsilna, czułam taką pustkę. Pustkę w sercu. Byłam z Aaronem prawie dwa lata i naprawdę myślałam, że to ten jedyny. Jednak nie, on nie był moją przyszłością, moim przeznaczeniem. Byłam w totalnej rozsypce. Dalej nie mogłam w uwierzyć, ale to była ta zła prawda.
 Nie mogłam spać, choć chciałam, to nie mogłam zasnąć. Nie mogłam już leżeć. Wstałam i wytarłam łzy. Wyszłam ze swojej sypialni i po woli zeszłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu w kuchni tliła się mała lampka. Stanęłam w progu i oparłam się o futrynę. Przy stole siedziała Carolina, narzeczona mojego brata. Wbiła wzrok w stojący przed nią kubek z herbatą, który mocno ściskała dłońmi. Cicho odchrząknęłam i dopiero wtedy zauważyła moją obecność.
   - Kathy, ty płakałaś. – powiedziała, patrząc na mnie. Zdradziły mnie pewnie moje spuchnięte i czerwone oczy. Usiadłam naprzeciw niej i podparłam głowę na dłoniach.
   - Ty też nie możesz spać? – zapytałam, zmieniając od razu temat.
   - Myślę o jednej sprawie. Nie wiem jak powiedzieć o czymś twojemu bratu. – westchnęła z lekkim uśmiechem pod nosem.
   - Co chcesz mu takiego powiedzieć? – zapytałam zaciekawiona.
   - Ale nic mu nie powiesz na razie? – podniosła wzrok.
   - Pewnie, mów. – uśmiechnęłam się do niej.
   - Zostaniesz ciocią. Jestem w piątym tygodniu ciąży. – odpowiedziała lekko ściszonym głosem.
   - Naprawdę?! – wstałam, podeszłam do niej i ją przytuliłam mocno. – To wspaniale! – zawołałam.
   - Ale nie wiem jak powiedzieć o tym Pedro i co najważniejsze, nie wiem jak on na to zareaguje. – spuściła wzrok.
   - Carolina, spokojnie. – uśmiechnęłam się, kładąc dłoń na jej ramieniu. – Mój brat na pewno się ucieszy. Zawsze chciał stworzyć rodzinę, a ciebie kocha i nie ma nic do gadania. Będzie skakał z radości. – mówiłam.
   - Dziękuję Kat. Może nie mam się czym przejmować i po prostu mu o tym powiedzieć, ale kiedy?
   - Cesc zarzucił pomysł, żeby jutro wieczorem… - spojrzałam na elektroniczny zegarek na mikrofalówce. – Praktycznie to dziś, żeby zorganizować małą imprezkę, żeby chłopaki zapoznali Gabrielę. Powiesz mu wtedy. – zaproponowałam.
   - Będziesz trzymać za mnie kciuki? – zapytała.
   - No pewnie! – zawołałam i znów mocno ją przytuliłam.

 Gdy wstałam było grubo po jedenastej. Powędrowałam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam na siebie jeansowe shorty i biały top z nadrukiem. Zeszłam na dół, gdzie w kuchni słyszałam wesołe głosy mojego brata, jego lubej i mojej przyjaciółki.
   - Jest i nasz śpioch. – zaśmiał się Pedro, gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia.
   - Jak się spało? – zapytała Carlina, stawiając przede mną kubek z kawą, taką jaką zawsze pijam z rana.
   - Dzięki. – uśmiechnęłam się do niej, wspominając nasza nocną rozmowę. – Mogę powiedzieć, że się wyspałam.
   - To dobrze. Co dziś robimy? Oczywiście żeby się wyrobić do wieczora. – zabrał głos Pedro.
   - Ja muszę zabrać Gabi na Camp Nou! Ona nigdy tam nie była! – od razu się ożywiłam, patrząc na przyjaciółkę. Ona się zaśmiała.
   - Więc oddaję się w wasze ręce. – podniosła dłonie w geście poddania się.
 Szybko się zebraliśmy i we czwórkę wsiedliśmy do samochodu mego brata, a później obraliśmy kierunek na miejscowy stadion.
 Gdy tylko wkroczyliśmy na trybuny, odetchnęłam pełną piersią. Kochałam to miejsce. Zawsze gdy tu bywałam, towarzyszyły mi niezapomniane emocje, związane z tym miejscem. Te barwy, boisko, kibice i znakomity futbol rozgrywany na tej murawie. Po prostu raj dla kibica, dla każdego Cule.

  O osiemnastej było już wszystko gotowe. Pierwszy pojawił się Cesc ze swoją dziewczyną Daniellą, którą z Gabi miałyśmy okazję w końcu poznać. Następni okazali się Gerard z Leo, a z nimi ich ciężarne partnerki, Isabel i Antonella, które promieniały. Pasował im ten błogosławiony stan. Później już kolejno pojawiali się piłkarze, jedni sami, a drudzy ze swoimi towarzyszkami. Gabi ciągle trzymała się mnie, tłumacząc się, że nie zna nikogo, prócz mnie, Cesca, mojego brata i Caroliny. Chodziłam i przedstawiałam ją każdemu. Po to wyprawiliśmy tą imprezę. W końcu udało mi się ją zostawić Gabi w ogrodzie w niewielkiej grupce piłkarzy. Niech się poznają. Ja wróciłam do domu, a wchodząc przez tarasowe drzwi, wpadłam na kogoś.
   - O David! – uśmiechnęłam się. – Miło cię widzieć. – dodałam.
   - Mi również. – odwzajemnił uśmiech. – Byłem tu przedwczoraj, ale ciebie nie było. Co miałaś takiego ważnego do załatwienia w Londynie? – zapytał, a mnie zainteresowało to, dlaczego tym się przejął, że mnie nie było. Co miałam mu odpowiedzieć? Okłamywać go nie będę, bo po jednym wieczorze i niewielu wymienionych słowach, co może być dziwne, ale go polubiłam. Westchnęłam.
   - Okazało się, że mój facet mnie zdradzał. Pojechałam, by zakończyć ten związek. – powiedziałam. Na końcu zaczął łamać mi się głos. Nie myślałam, że dalej wspomnienie tego, tak na mnie podziała.
   - Przykro mi. – skrzywił się. – Jeżeli tak było, to ten sukinsyn nie zasługiwał na ciebie. – podniósł do góry mój podbródek. – Uśmiechnij się i nie myśl o tym, tylko zatańcz z mężczyzną w całkiem podobnej sytuacji. – zaśmiał się, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do środka, gdzie trzech piłkarzy tańczyło ze swoimi partnerkami.
   - Słyszałam właśnie o tym, że się rozwiodłeś. – ciągnęłam, jeżeli byliśmy już przy tym temacie.
   - Już się z tym pogodziłem, że zostałem sam w domu, że Patricia puściła mnie kantem, a dziewczynki widuję tylko raz albo dwa razy w tygodniu. – odpowiedział. – Zapewne po dziewięciu latach małżeństwa, znudziłem się jej. – dodał, a mnie imponowało to z jaką łatwością o tym wszystkim mówił. Może to kwestia czasu? Może po dwóch miesiącach też będę tak mówić o moim związku z Aaronem?
  Widziałam, że Villa chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w tym momencie z góry zeszli Pedro i Carolina, trzymający się za ręce i z uśmiechami na twarzy.
   - Proszę wszystkich o uwagę! Muszę wam coś powiedzieć i podzielić się naszym szczęściem. – zawołał, a Pique, stojący w progu z ogrodem zawołał tych, których bawili się na zewnątrz.
   - O co chodzi? – zapytał Busquets, wchodzący za Gabrielą przez tarasowe drzwi.
   - Słuchajcie! Będę ojcem! – zawołał. Widać było, że roznosiło go szczęście i duma. Odkąd pamiętam, zawsze chciał założyć rodzinę, mieć dzieci i być cholernie szczęśliwy. Teraz mu się to udaje. Wszyscy zaczęli gratulować tej dwójce, ściskać i całować. Podeszłam razem z Davidem do brata i mocno go przytuliłam.
   - Gratuluję ci braciszku! – zawołałam, mocno go ściskając i puszczając oczko do Caroliny, stojącej obok. Pedro to zauważył i najpierw spojrzał na mnie, potem na swoją narzeczoną i potem znów na mnie.
   - Ty coś wiedziałaś! – pogroził mi palcem, a ja zrobiłam minę niewiniątka.
   - Ja? Niee! Wcale! – mówiłam, uśmiechnięta.
   - Katherina! Nic mi nie powiedziałaś!
   - Obiecałam, a z resztą chyba dobrze, że dowiedziałeś się od matki swojego dziecka, niż od kogoś innego, prawda? – uśmiechnęłam się.
   - Dobrze mówi. – wtrącił David. – Gratuluję stary. – uścisnęli się przyjaźnie.
   - Jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem. – zaśmiał się i przytulił do siebie blondynkę. 
____________________________
Jest rozdział :)
 Co Wy na to, żeby dodawać rozdziały dwa razy w tygodniu, a nie raz? ;)

13 komentarzy:

  1. Awww *.* Wielkie baby boom w Barcelonie hah :D Imprezka chyba jak najbardziej udana będzie ;d N oale dobrze, że Kathy znalazła kogoś kto jest w podobnej sytuacji, może dzięki temu zbliżą sie do siebie? Czekam na kolejny rozdział :)
    PS. Mi tam pasuje, żeby były 2 rozdziały w tygodniu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem dziś tak przejęta baby boom w Barcelonie, że pasuje mi ciąża Caroline :D Kathy na pewno po jakimś czasie będzie inaczej reagowała na wspomnienie o swoim byłym chłopaku, ale na razie będzie cierpieć. Czekam na nowość :)

    PS. Dwa razy w tygodniu? Byłoby fajnie, ale wszyscy chodzą do szkoły i to może być utrudnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem za .!
    Pocierpi i jej przejdzie :D
    Takie życie
    Pedro będzie miał dzieciaka , widzę że lecisz życiem ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Już widzę szalejącego na punkcie swojego małego dzieciaczka Pedro. *-*
    Ahh, czekam na nowość. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział :> Pedro, ty słodziaku, też się cieszymy *__* A i dobrze, ze Katy zaprzyjaźniła się z Davidem :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem jak najbardziej za rozdziałami dwa razy w tygodniu. Moje "opowiadaniowe pragnienie" w końcu nie byłoby tak dokuczliwe :D

    Co do samego rozdziału - bardzo pozytywny, ze względu na ciążę Caroliny. Szkoda mi tylko głównej bohaterki, ale wyczuwam jakieś "iskrzenie" pomiędzy nią a Dawidem, więc kto wie - może coś się z tego zrodzi :) Brakowałoby w takim razie partnera dla Gabi, ale myślę, że Kathy świetnie sprawdzi się w roli swatki :P Tylko który z panów byłby dobry? Oto jest pytanie :P

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie wiem czemu, ale mam nieodparte wrażenie, że nie czytałam poprzednich części... no nic, trudno, wbiję tak w środek xD Widzę, że Kath i Villa, hmm? :D I ciąża? W Barcelonie ostatnio sporo dzieci, więc jakby to ująć... Będą pasować do reszty xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem za jestem za. Ogólnie bardzo lubię motyw ciąż w opowiadaniach :D:D

    Zapraszam na ostatni rozdział na pepita-cruz.blogspot.com Co jak co, ale jestem z niego dumna dlatego mam nadzieję że ci też się spodoba ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojoj, Car w ciąży <3
    Ogólnie co do rozdziału to bardzo mi się podobał, czekam na kolejny. Zapraszam również do mnie, gdzie pojawił się 2 rozdział http://estar-conmigo.blogspot.com/ . Zapraszam i pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  10. Baby boom trwa, więc wszystko pasuje :D "Gdy tylko wkroczyliśmy na trybuny, odetchnęłam pełną piersią. Kochałam to miejsce. Zawsze gdy tu bywałam, towarzyszyły mi niezapomniane emocje, związane z tym miejscem. Te barwy, boisko, kibice i znakomity futbol rozgrywany na tej murawie. Po prostu raj dla kibica, dla każdego Cule."- bardzo ładnie napisane :)
    Jestem jak najbardziej za 2 odcinkami w tygodniu! :D

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No widzę, że barcelońskie przedszkole poszerza się w najlepsze. I dobrze, w końcu piłkarze muszą mieć swoich następców, prawda? Baby boom pełną parą. Pedro tatusiem - niewatpliwie dobra wiadomość dla niego i jego dziewczyny, z którą na pewno pragnie założyć szczęśliwą rodzinę.
    Jeśli chodzi o rozdziały, które miałby pojawiać się dwa razy w tygodniu, to nie mam nic przeciwko, ale będę komentowała tego bloga ze sporym opóźnieniem, bo po prostu nie dam rady.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesli kochasz piłke nożną to zapraszamy na opowiadanie o BVB { http://somos-ganadores.blogspot.com }

    OdpowiedzUsuń
  13. Będzie mały Pedro. :)
    Znajomość Davida i Katheriny się pogłębia.
    Idę czytać kolejny.

    OdpowiedzUsuń