Obserwowałam
przyjaciółkę, opierając się o futrynę drzwi. To już jutro mnie zostawia i
jedzie do swojej rodziny do Barcelony. Zazdrościłam jej trochę, że ma
wspaniałego brata i rodziców z którymi rozmawiała co kilka dni, tracąc majątek
na rozmowy międzynarodowe. Ja nie miałam czegoś takiego. Matka zmarła na raka
zaraz po moich narodzinach, a ojciec tylko pracował i pracował, a mną zajmowały
się opiekunki. Jak byłam starsza to dzwonił z firmy i mówił mi, bym pamiętała, że muszę się
dobrze uczyć. Wtedy byłam najlepsza w szkole, ale on nawet o tym nie wiedział.
Wyprowadziłam się od niego, zaraz po skończeniu szkoły średniej i rozmawiamy
raz na kilka miesięcy…
- Gabi!
Pomożesz mi czy masz zamiar tak stać i się patrzyć? - z przemyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki.
- Tak, już
ci pomagam – uśmiechnęłam się do niej i podeszłam do szafy, z której podawałam
Kathy ubrania.
- Ja tam
jadę na niecały tydzień – powiedziała brunetka i stanęła przede mną. Dobrze
wiedziała, że nie lubię zostawać sama. Obie usiadłyśmy na jej łóżku, odkładając
kilka rzeczy na drugą część materaca.
- Wiem –
odpowiedziałam, cicho wzdychając – Ale będę mogła cię odprowadzić na lotnisko?
– rozpromieniłam się, kiedy przytaknęła.
- Aarona nie
będzie. Powiedział, że woli się wyspać. Za godzinę do niego jadę się pożegnać.
Tak, Aaron
Ramsey, pomocnik Arsenalu Londyn jest chłopakiem mojej przyjaciółki. Z całego
serca go nie lubię i staram się z nim nawet nie rozmawiać a co dopiero widywać.
Denerwuje mnie ten człowiek swoim sposobem bycia, zachowaniem. Wszystkim! Uważa
się za boga tego świata, któremu wszystko się należy i wszystko mu wolno.
Oczywiście Kathy tak tego nie odbiera.
- Jedź do
niego, bo się obrazi za to, że się spóźniłaś – mruknęłam do brunetki i wstałam
z łóżka, udając się do kuchni po maliny. Słyszałam jak Katherina się ubiera w
przedpokoju. Podeszła do mnie, mówiąc że wróci przed północą, musnęła mój
policzek na pożegnanie i wyszła z naszego mieszkania.
Ja udałam
się do salonu i włączyłam telewizję. ‘ Skakałam’ pilotem z programu na program
szukając czegoś interesującego, ale jak
na złość nic nie było.
Następnego
dnia, obudziłam się przez głośny huk dochodzący z kuchni. Wyszłam spod ciepłej
kołdry, przecierając dłońmi oczy. W pomieszczeniu zastałam swoją przyjaciółkę,
sprzątającą odłamki rozbitego talerza.
- Wybacz,
nie chciałam cię obudzić – uśmiechnęła się do mnie szeroko, wyrzucając do kosza
resztki naczynia. Podała na nowym talerzu kanapki i usiadła naprzeciwko mnie.
Tak, ona w tym domu była od gotowania a
ja od sprzątania.
- Ostatnie
wspólne śniadanie przed moim wyjazdem – powiedziała i wzięła kanapkę do ręki.
Ja zrobiłam to samo i w tym samym czasie zaczęłyśmy jeść.
- Naprawdę
nie chciałabyś tam jechać ze mną? – zaczęła – Cesc na pewno by się ucieszył!
Cesc
Fabregas – nasz wspólny przyjaciel, który niedawno wrócił do Barcelony i tam
też gra. Jest dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałam.
- Naprawdę
nie. Mam tu pracę nie mogę ot tak wyjechać. Urlop już wykorzystałam. Nie mam
tam nikogo prócz Cesca, a nie chce mu się na głowę znienacka zwalać.
Ona dalej
gadała swoje, a ja swoje. Nie chciałam się nikomu narzucać, a tym bardziej
pomocnikowi FC Barcelony. On jest w ciągłych wyjazdach i wątpię by znalazł
czas.
Jak zjadłam
śniadanie, od razu pognałam do łazienki by się umyć, ubrać i zrobić
delikatny makijaż, by nie straszyć ludzi
swoim wyglądem na lotnisku. Po godzinie
czasu już byłam gotowa by odwieźć Katherinę
na terminal. W taksówce co rusz śmiałyśmy się z żartów opowiadanych
przez kierowcę. Zastanawiałam się czy na pewno był trzeźwy. Na lotnisku
pożegnałam się z przyjaciółką. Oczywiście nie
obyło się bez kilku łez.
- Jak tam
dolecisz to koniecznie zadzwoń. Ucałuj ode mnie Cesca, Pedra i kogo tam jeszcze
chcesz – zaśmiałam się – Ale najważniejsze to zadzwoń!
- Dobrze –
uśmiechnęła się i przytuliła mnie. W naszej przyjaźni to ja byłam tą
ostrożniejszą, zatroskaną i ogarniętą dziewczyną. Kathy była taka rozbiegana,
energiczna. Najpierw robiła potem myślała. Wzięła walizkę i skierowała się do
kontroli paszportowej. Pomachałam jej i kiedy zniknęła w poczekalni, wyszłam z
lotniska, kierując się do taksówki. Kazałam się zawieść kierowcy do firmy w
której pracowałam od roku, jako asystentka szefa. Lepsza taka praca niż
bezrobocie.
Po
dojechaniu na miejsce, zapłaciłam i wyszłam
z taksówki, szukając w torbie identyfikatora, który w tej firmie był
wymagany by wejść do budynku. Pokazałam go ochroniarzowi i udałam się schodami
na drugie piętro. Usiadłam przy biurku i włączyłam komputer. Przejrzałam szybko
listy, znajdujące się na moim biurku, zrobiłam selekcję po czym udałam się do
szefa w celu ich doręczenia. Odebrałam kilkanaście telefonów, zrobiłam kilka
kaw i to tak w zasadzie był koniec mojej pracy.
Punkt osiemnasta wyszłam z firmy i udałam się w kierunku swojego
mieszkania. Było już trochę ciemno. Szłam na skróty przez park, kiedy mniej więcej w połowie drogi
zauważyłam znajomą mi postać, która obściskuje się i całuje z długonogą
blondynką. Skradłam się do najbliższego
drzewa, by dostrzec czy to faktycznie ta osoba, która mi się wydaje. Zrobiłam
kilka zdjęć telefonem i jedno z nich, gdzie najlepiej było widać postaci,
wysłałam przyjaciółce. Wreszcie miałam dowody na to, że ten dupek ją zdradza!
Teraz musi mi uwierzyć.
______
no to teraz moja kolej na dodanie odcinka. Mogę Was osobiście poznać!:D
mam nadzieję, że się spodobał:)
W prologu,Coppernicana zapomniała dodać[!] , że ona mnie kocha, za to, że z nią piszę to opowiadanie :*
a tak na poważnie, osoby które chcą być informowane, niech wpiszą się do zakładki INFORMOWANI.
Lola - mow--szeptem usunęłam, informacja dlaczego tu ---> american-love-for-you
pozdrawiam! :)
Nie jestem pewna, czy Gabriela zrobiła dobrze, wysyłając zdjęcia swojej przyjaciółce. Powinna zaczekać na jej przyjazd i wtedy z Nią porozmawiać. Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńMyślę tak samo jak Moniika. W końcu to nie będzie dla niej dobra wiadomość. To może ją załamać. A poza tym, takie rzeczy to chyba lepiej powiedzieć w cztery oczy, szczególnie jeśli jest to przyjaciółka. No nic, czekam na więcej. I snuję domysły, skoro Kathy się dowie o zdradzie i wtedy na pewno zerwie z Aaronem, to znaczy, że będzie wolna... W Hiszpanii, w Barcelonie... W towarzystwie wszystkich chłopaków z tej jakże cudownej drużyny.. Awwwwwwwwww ^^
OdpowiedzUsuńZgadzam się z osobami powyżej :)
OdpowiedzUsuńxx
Super:)Aaron-frajer:/W sumie zgadzam się z dziewczynami powyżej ale i tak byłoby to nieuniknione.Super piszecie.Czekam na nexta:)<3
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że powinna poczekać, ale może własnie o to chodziło, może ich przyjaźń stanie pod znakiem zapytania i dlatego Gab pojedzie do Barcelony? Nigdy nic nie wiadomo ;)
OdpowiedzUsuńA z Aarona zwykła świnia i tyle. Pewnie będzie się jakoś tłumaczył, no już nie mogę się doczekać jego "To nie tak, jak myślisz", mam nadzieję, że Kath go wysłucha, a potem karze spadać xD
Czekam na nowość!
Besos! :*
Szkoda, że Gab nie pojechała do Barcelony. Przynajmniej nie postąpiłaby tak pochopnie z informacją o zdradzie. Wątpię, żeby Kathy ucieszyła się na widok swojego chłopaka całującego inną dziewczynę w trakcie wyjazdu do słonecznej Hiszpanii... I to w dodatku przekazanym w taki sposób. SMS to najgorsza możliwa forma, jaką mogła wybrać.
OdpowiedzUsuńZobaczymy, jak zareaguje Kat. Miejmy nadzieję, że jakimś zbiegiem okoliczności zepsuje jej się komórka albo ją gdzieś zgubi. Wtedy jej przyjaciółka miałby okazję do przekazania wiadomości prosto w twarz. Co nie zmienia faktu, że to i tak nie będzie przyjemne :/
Czekam na dalszy rozwój akcji. Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny :*
Nareszcie znalazłam chwilkę czasu, by przeczytać i skomentować ten blog ;D
OdpowiedzUsuńNie cierpię takich typów jak Aaron. Tylko wyjeżdża jego dziewczyna i już jest wolny. Egh...
Mam podobne odczucia do dziewczyn, że wysłanie tych zdjęć smsem nie było zbyt dobry pomysłem. Ale cóż...zobaczymy co zrobi w tym momencie Kat.
Mam nadzieję, że jakoś obydwie dziewczyny dotrą do Hiszpanii, no i jestem ciekawa jak to się potoczy.
Dziewczyny, życzę Wam ogromnej weny twórczej, no i czekam na następny! :)
No cóż, mimo to, że nienawidzimy takich typów jak Aaron, to i tak "lecimy" na ten ich styl bycia, taką wrodzoną arogancję, to, że są inni. A to, że później okazuje się, że nie do końca są tacy.. cóż.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jejku, ja wręcz uwielbiam Aarona, a on wycina taki numer? Jak widać Gabi nie myliła się co do niego, skoro ten bezpardonowo, niedługo po wyjeździe dziewczyny znalazł miejsce w ramionach innej. Jestem ciekawa, jak zareaguje na to sama zainteresowana. Domyślam się, że to na pewno nie umili jej pobytu w rodzinnej Barcelonie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Bardzo fajny blog.:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dopiero zaczynam i chciałabym zebrać oceny mojej pracy, by mieć pewność, że warto kontynuować...:)
http://siempre-en-el-camp-nou.blogspot.com/
I uwaga, uwaga. Po raz pierwszy, po raz drugi... pepita-cruz.blogspot.com zaprasza ponownie na nowość!
OdpowiedzUsuńKróciutki ten rozdział, króciutki. :(
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak Kathy zareaguje na tą wiadomość od przyjaciółki. Może Gabriela nie powinna zamartwiać teraz Katheriny... Ah! Zobaczymy, co szykujecie dla nas w kolejnym rozdziale. ;)
Zapraszam na trzeci rozdział na: so--cold.blogspot.com
Pozdrawiam! :)